Ostatni
weekend spędziłam znȯw w Paryżu i muszę przyznać że
tym razem Paryż podobał mi się najbardziej. Trzeba zacząć od dość komfortowej
podrȯży pociągiem prosto z Luxemburga. Otȯż
naprawdę
jest rȯżnica gdy można pojechać pierwszą klasą z Luksi niż drugą z Metzu (był summer deal za 35 euro w jedną
stronę, czyli 70 za cały bilet w dwie strony pierwszą klasą, jak na Luksemburg
to bardzo przystępna cena, więc trzeba polować na takie okazje!).
Pierwszy
raz też przyjechałam do Paryża przed zmrokiem :-) Tym razem nie zatrzymałam się
w Sofitelu la Defense jak zazwyczaj lecz w Mercure La Bastille Voltaire. Ten
hotel jest o niebo bliżej od wszystkiego niż Sofitel. Hotel cȯż
jak hotel. Oczywiście
nie jest tak dobry jak Sofitel, ma mniejsze pokoje i łazienki, ma niższy standard i gorsze
śniadanie. Ale trzeba przyznać że jest całkowicie wystarczalny. Jest czysto,
jest wygodne łȯżko, jest prysznic no i są
punkty accorowe (jeszcze 17 noce do statusu platynowego…ufffff). Obsługa też jest
dosyć miła, lokalizacja też całkiem w porządku gdyż od razu obok stacji metra
Voltaire, więc w sumie z czystym sumieniem mogę polecić ten hotel.
Tym
razem skoncentrowałam się na dwȯch dzielnicach Paryża, mianowicie na eleganciej
dzielnicy przy Pałacu
Elizejskim, i na avenue Montaigne a drugiego dnia na dzielnicy Marais. Sobota
mineła troszkę pod tematem małych zakupȯw (kupiałam sobie nowe bajerskie słuchawki
do mojego Iphona) a niedziela w żydowskiej dzielnicy ale do tego za chwilkę.
Otȯż
połaziłam troszkę po sklepach, niektȯrych
bardzo ładnych
i eleganckich (Lanvin na przykład) a niektȯrych
zwyklejszych (Banana Republic). Wstąpiłam też do Galerie Lafayette…to był
duży błąd! Otȯż w Galerii Lafayette jest
million turystȯw ale naprawdę million, nie
można przejść już nie wspominając o oglądaniu jakis towarȯw…Okropnie tam jest! Pozatym byłam tak zmęczona że usiadłam w dziale restauracji przy
stoisku rybnym, gdzie można było zjeść lunch. Za lunch ktȯry
był niczym
więcej niż ok, zapłaciłam 73 euro!!!!! Czyli tyle ile za kolacje:-( A to
dlatego iż najtańszych pozycji z karty (za 16-17 euro) oczywiście nie było,
były tylko te za 34! No ale nic człowiek uczy się na błędach, widocznie nie
wszędzie jest tak dobrze jak w szwajcarskim Globusie lub niemieckim
KaDeWe…Także sobota mineła więc pod tematem zakupȯw. Na
kolacje poszłam
znȯw do restauracji Mensouria na
pyszne marokańskie
jedzienie gdzie pan już
mnie zna i się pyta kiedy następny raz przyjadę do Paryża ;-)
W
niedzielę natomiast poszłam zwiedzić dzielnicę Marais. Jest to bardzo fajna,
żywa dzielnica gdzie stoją przepiękne kamienice, jest żydowska ulica, z tego co
widziałam z wystaw, dość ciekawe sklepy i fajne kafejki z pysznym jedzeniem.
Najbardziej
do gustu przypadła mi uliczka rue des Rosiers, ze swoimi kafejkami, piekarniami
i żydowską księgarnią. Tam też jest taki mały sklepik, « la boutique jaune
du Sasha Finkelstajn » ktȯry bardzo gorąco polecam. Sprzedają tam
pyszne wypieki, jak i rȯżne pasty i przetwory. Pyszna
jest pasta z bakłażanȯw, humus, kawiar z papryki lub
z oliwek. Pyszne są
też
pierogi, a raczej paszteciki z mięsem
i świeże rogale z makiem. Obsługują tam takie przemiłe, ale i bardzo ciekawskie
;-) polskie panie, ktȯre dadzą nam wszystkiego sprȯbować przed kupnem, pogadają i się o wszystko wypytają.
Lecz jedzenie jest tam naprawdę rewelacyjne, myśę że znalazłam właśnie mȯj
lunchowy Stammlokal w Paryżu.
Fakt że
dzielnica jest dość
turystyczna lecz naprawdę warto tam iść I to zobaczyć. Niedaleko jest też
piekarnia/ciastkarnia Korcarz, gdzie są pyszne wpieki z jagodami, z makiem lub
serniki (tylko obsługa dość dziwna...).
Chciałam
rȯwnież znaleść sklep z przyprawami z
blieskiego wschodu gdyż
ostatnio gotuję z mojej nowej książki kucharskiej, Persiana (rewelacja!) ale
sklep był zamknięty więc trzeba będzie jeszcze kiedyś tam wrȯcić :-)
Powrȯt
do Luxemburga też
był
bezproblemowy, pociąg
był o
czasie i zawiȯzł mnie prawie pod sam domek :-)
Ten weekend więc uważam za bardzo udany.
Dziś
już jest wrzesień! W sumie liście na drzweach już są kolorowe a powietrze już
jest dość chłodne i nieubłagalnie zbilża się jesień (widzę to rȯwnież po ruchu na ulicach jadząc rano do pracy…). To znaczy jednak że już za 2 miesiące lecę do Chin!
Najpierw jednak, bo już w piątek, robię sobie powtȯrkę z rozwyki w Sienie! Już nie mogę się doczekać tego pysznego kawałka pizzy na
lunch i tej przepysznej kolacji w Tre Cristi! Muszę się przyznać że znakomite
jedzenie było jednym z powodȯw mojej decyzji by tak szybko
wrȯcić do tej przepięknej Sieny! Napewno po tym
tygodniu będzie mnie znȯw czekał znakomity weekend!