Owszem w tym roku, a w sumie już za tydzień
odwiedzę Sopot na 1 dzień (wkońcu zobaczę Grand Hotel w Sopocie, chciałam to
już zrobić od lat!), pojadę jeszcze do domu do Luksemburga, do Aberdeen,
odwiedzę Poznań a w grudniu, na co się bardzą cieszę spędzę rodzinne święta w
Austrii w Sölden (gdzie mam nadzieje będzie w tym roku trochę śniegu…).
Wisienką na torcie będzie Sylwester w Nowym Jorku. Otóż udało mi się kupić
bilet za 480 euro, z Luksemburga I to jeszcze Star Alliance. Za to hotele na
miejscu są szalenie drogie…Co prawda byłam już parę razy w Nowym Jorku, ale
zobaczę tym razem róniewż Philadelphię której jeszcze nie znam.
Nie opuszcza mnie jednak uczzucie iż jeszcze
rok temu, a dwa to już na pewno, wszystkie moje podróże były bardziej
spontaniczne (choć I tak zaplanowane). Wszystko
było jakby trochę łatwiejsze, lżejsze I sprawiało więcej przyjemności. Nie wiem
może ogarnia mnie własnie coroczna jesienna depresja, choć żeby temu zaradzić,
próbuję być aktywna w Wiedniu, chodząc na różne eventy (n.p Cirque de Soleil
już niedługo, opera etc), robiąc sport (fitness, tenis) etc. Lecz mam wrażenie
że robię to aby nie mieć czasu na myśenie o innych rzeczach, chcę zająć swoja
głowę tak aby na koniec dnia była tak zmęczona że nie będzie już miała ochoty
na dalsze rozmyślenia ;-)
Zaczynam też planować podróż na Spitzbergen.
Otóż że moja mama okazała się być jedynym ochotnikiem na ten wyjazd,
naprawdopodobniej na początku marca 2016 polecimy zobaczyć Arktykę i zorzę
polarną. Podróż najprawdopodobniej odbędzie się przez Oslo gdyż jest to jedna z
bardzo niewielu możliwość dostania się do Longyearbyren. Zostaniemy tam z 3-4
dni, w zależności od lotów, ale myślę że to starczy, gdzyż jednak będzie tam
baaaaaardzo zimno. No coż, chcąc zobaczyć zorzę polarną trzeba będzie trochę pocierpieć
(znalazlam też fenomelany blog o wypadzie na Spitzbergen który tylko mnie do
tego wyjazdu jeszcze bardziej zachęcił!) Niemniej jednak cieszę się też na
powrót do domu do Luksemburga w marcu 2016. Nie żałuję wyjazdu do Wiednia w
żadny sposób gdyż dużo zobaczyłam, troche się poduczyłam, paradoksalnie znowu
podszkoliłam…francuski (przez pisanie niezliczonych raportów do Luksemburga),
ale już mam ochtę pobyć trochę w moim domku, ciepłym, ładnym, obudzić się w
moim łóżku etc.
Własnie uświadomiłam sobie jak nieskładna jest
ta notatka, to chyba w najlepsy sposób oddaje mój teraźniejszy stan ducha ale
trudno, od czasu do czasu też tak można ;-)