Ostatni weekend, czyli majόwkę,
spędziłam w Aberdeen. Był to mόj pierwszy raz w Szkocji :-) Od razu powiem iż
nie mogę aż tyle napisać ile bym chciała gdyż w Szkocji było diabelnie zimno i
nie zobaczyłam nic więcej oprόcz Aberdeen gdyż się totalnie rozchorowałam…a w
planie były jeszcze 2 wycieczki poza miasto (do Stonehaven i do miejsca gdzie
robi się szkockie whiskey…). Na swoje usprawiedliwienie dodam że ranki były
mroźne (wszystko było zaszronione) a pierwszego dnia była temperatura około 5-6
stopni…jak na początek maja to nie jestem do takiego zimna przyzwyczajona. Do
tego dodam iż w zeszłym tygodniu były generalnie bardzo niesprzyjające warunki
natury (!) i byłam chyba poprostu osłabiona już na początku wyjazdu.Ale
zacznijmy od początku.
Lot miałam wykupiony z
Frankfurtu. I tu w sumie już się zaczęły problemy. Do samolotu trzeba było
jechać autobusem. Gdy dojechałam do samolotu na mόj gust kręciło się obok niego
zbyt dużo panόw technikόw w żόłtych kamizelkach…jeszcze nawet napisałam smsa do
rodziny o tej samej treści. Po wejsciu do samolotu i zajęciu miejsc okazało się
iż samolot trzeba zmienić bo jest zepsuty dopływ wody…więc zaczął się chaos i
zmiana samolotu na taki ktόry stał obok…oczywiście trzeba było do stojącego
obok samolotu przejechać autobusem…chaos totalny!
Wylądowałam więc w Aberdeen z
dość dużym opόźnieniem. Lotnisko w Aberdeen wygląda jak takie mini-Hahn.
Naprawdę jest małe, ale przyjmuje zadziwiającą ilość samolotόw (na przykład 6
samolotόw dziennie z Amsterdamu, 3 z Paryża lub Frankfurtu I niezliczoną ilość
lotόw z Londynu). Ta zagadka sie potem rozwiązała gdyż Aberdeen to wielkie
centrum ekonomiczne z powodu na wydobywaną z morza pόłnocnego ropę.
Aberdeen przywitało mnie
lejącym deszczem. Musiałam do hotelu wziąć taksόwkę. W ogόle musiałam do i z
hotelu jeździć taksόwkami gdyż nie dojeżdżał tam żaden autobus…co w sumie
kosztowało mnie straszną fortunę! Z lotniska do miasta można się jednak dostać
autobusem 727 ktόry jedzie z pόł godziny i kosztuje w 2 strony 3.60 funta. Ja zatrzymałam się w hotelu Mercure Ardoe Hotel.
Hotel ten jest przepięknie położony, na totalniej wsi (czytaj taksόwki…) wśrόd
pόl i pagόrkόw. Glόwny budynek hotelu przypomina trochę zamek Harry Pottera,
jest naprawdę zamkowaty, ma kolumny, wieżyczki i pełno drwena w środku.
Pierwszy pokόj jaki dostałam był bardzo standardowy. Drugiego dnia natomiast
dostałam upgrade do Manire suite, przepięknego dużego pokoju, z widokiem na
pola i pagόrki, z wanną, garderobą, świeżymi owocami a nawet karawką whiskey!
Co prawda personel hotelu był troche niemrawy i o wszystko się trzeba było
dopominać (wchodząc do baru dostałam kartę po czym siedziałam z nią z 20 minut
i zrezygnowanie wyszłam gdyż nikt nie przyszedł po moje zamόwienie, a kelnerόw
się kręciło z 3 dookoła…).
Śniadania rόwnież jadłam w
hotelu. Śnadania były ok, można było sobie zamόwić jajka i owsiankę, była
jajecznica i jajka sadzone, jakieś owoce i sery. Troszkę moim zdaniem był za
mały wybόr ale to przecież szczegόł. Hotel na prawdę polecam bo jest bardzo ładny.
Jak już wspomniałam do miasta
dostałam sie taksόwką. O cenach trudno mi cokolwiek powiedzieć bo za każdym
razem były inne…raz 16 funtόw, spowrotem z kolei 11 funtόw… człowiek poprostu
nie dojdzie do tego ile taki przejazd ma kosztować.
Aberdeen zeszłam w zdłuż i w
szerz chyba po 3 razy minimum. Jest to dość ładne miasto, nie za duże, nie za
małe. Wszędzie krόlują szare nieskie domki, ktόre prawie wszystkie wyglądają
tak samo…Aberdeen ma parę dość ciekawych muzeum, na przykład galerię sztuki lub
muzeum morskie. Ma ciekawy kampus uniwersytecki, plażę, dzielnicę portową i
głόwne ulice zakupowe. Trzeba połazić po
uliczkach w każdą stronę, pokręcić się po mieście i pozwiedzać na własną rękę.
Przy dobrej pogodzie radzę się wybrać na spacer po plaży.
Jak już pisałam podczas tej
wycieczki plany były o wiele bardziej ambitne (Stonehaven, podobno przepiękne
miasteczko oddalone o pόł godziny od Aberdeen) ale rozlożyła mnie poprostu
choroba więc ze Szkocji dużo nie zobaczyłam.
Za to przepysznie zjadłam!
Pierwszego wieczoru byłam w knajpce Musa. Jest to dość fajnie miejsce ktόre ma
swoją atmosferę, zajmujące się jedzeniem i sztuką…Miejsce fajne, ma klimat ale
jedzenie tylko poprawne.
Drugiego dnia jadłam w The
Courtyard na drugim końcu miasta. Tam za to była eksplozja smakόw! Jadłam
przepyszne mule w zupie kokosowo-imbirowej z chili i wołownę z grilla. Wszystko
przepyszne, a mule naprawdę nie doopisania dobre! Pyszna też była ryba z grila
i zupa dnia (pieczarkowa z imbirem). Desery też pycha!
W Aberdeen (a może i całej
Szkocji) mają koncept ktόry mi się bardzo spodobał. Nazywa się early dinner i
jest to kolacja między 17 a 19 ktόrą możemy zjeść za pόł ceny w porόwnaniu z
normalną wieczorową kartą. Jest to super gdyż ja ani nie lubię jeść za pόźno
ani przepłacać za jedzenie. Naprawdę super pomysł.
Na drinki polecam miejsce Soul,
stary kościόł przerobiony na bar. W ogόle mam wrażenie że w Aberdeen jest
bardzo dużo barόw i restauracji w starych kościołach.
Ostatnią kolację (zresztą
imieninową) zjadłam w Howies. Była to najsłabsza kolacja gdyż jadłam mule
(owszem dobre ale nie takie dobre jak w Courtyard) i wegetariańskie risotto. A
propos imienin odwiedziełam też Wasterstones gdzie sobie kupiłam 2 ksiązki
kucharskie (jedną hiszpańsko-marokańską a jedną włoską).
Odwiedziłam rόwnież bar Jamie
Olivera ale byłam bardzo rozczarowana. Podali bardzo kiepski przekąski do
bardzo kiepskich drinkόw za bardzo wysokie ceny…nigdy więcej!
Będąc w Aberdeen polecam udać
się do biua turystycznego gdyż pracują tam bardzo miłe i kompetetne panie ktόre
chętnie nam służą dobra radą.
Tak naprawdę to szlajałam się
przez 3 dni po mieście…trochę za dużo ale nad wodą tak wiało że nie mogłam się
zapuszczać w te okolice. Oczywiście obowiązkowy punkt programu był rόżniweż
Pret à manger i jego przepyszne kanapki no i aż wstyd się przyznać…Starbucks na
herbatę!
Nieadaleko galerii sztuki, w
bocznej uliczce jest rόwnież urocza kawiarnia gdzie mają pyszne ciasta.
Ostatniego dnia trafiłam
rόwnież na parade studentόw, na Torcher parade, ktόra organiziwana jest od 125
lat. Ale muszę powiedzieć że jak na paradę studencką na cele charytatywne było
bardzo mało ludzi i generalnie szału nie było.
Postanowiłam wrόcić do Szkocji
może pόźnym latem aber zobaczyć trochę więcej gdyż wydaje mi się iż jest to
bardzo ładne miejsce na ziemi. Jak narazie polecam każdemu!