Bardzo bardzo
długo nie pisałam mojego bloga. W sumie
już od listopadowej wycieczki do Chin. Było to trochę spowodowane zmianami, jak
by to powiedzieć, życiowymi, gdyż byłam w trakcie zmiany pracy, przeprowadzki z
Luksemburga do Wiednia, im bliżej zbliżał się termin przeprowadzki tym mniej
miałam na tę przeprowadzkę ochotę…Pierwsze tygodnie w Wiedniu też nie były
łatwe. Chociaż kocham Wieden i nie dam na to miasto powiedzieć złego słowa, na
początku miasto bardzo mnie meczyło. Do tego dochodził stres związany z nową pracą, z
nowym mieszkaniem (które niestety od początku dostało przezwisko « nora »
i myslę ze tak już zostanie !) i cała nową sytuacja życiową. Więc przyznam
że przez ostatnie 4 miesiące czułam sie niezbyt dobrze i to też sie odbiło na
pisaniu bloga. Każdemu zdażają się gorsze dni…lub miesiące.
Teraz jednak razem
z wiosną wraca chęć do życia :-) I choć jeszcze nie czuję się w pełni
formy, pomyślałam sobie że muszę wrócić do mojego bloga. Co prawda nie
podróżuję już aż tyle ile w zeszłym roku ponieważ teraz częściej latam do
Luxemburga ale i tak myślę że będzie dużo do opowiadania. W przyszłość na moim
blogu będą też konkretne porady o Wiedniu(n.p jeśli odkryję jakąś nową ciekawą
knajpkę etc.).
Także będzie
dalej o pordóżach, tych małych i tych dużych i tych coraz bardziej dorosłych,
wkońcu czas leci i nie młodniejemy. Jutro na przykład o 6.15 rano (o
zgroza !!!) lecę z Wiednia do Paryża na weekend ! Na koniec marca
będzie weekend w Brukseli. W kwietniu tradycyjnie Siena a w maju z koleji
szalona Kanada ! Kanada będzie szalona ponieważ będzie dość krótka, no nie
będę przesadzać że lecę na kolacje do Kanady ;-) ale będzie to przedłużony
weekend od środy do niedzieli kiedy to odwiedzę Montreal i Ottawę
(podziękowania dla Swissu który sprzedawał bilety za 368 euro !) Na razie
to wszystkie plany ale myślę ze będzie ich coraz więcej.
Mam nadzieje iż
nie straciłam moich czytelników. A na dobry powrót oto parę zdjęć z okolic
Wiednia które zrobiłam w zeszlych tygodniach. Byłam na przkład w Graz gdzie
spędziłam jeden z najlepszych od dawna weekendów, i to pod każdym względem.
Byłam też w słowenskim Maribor (nuda) jak i w austriackim Eisenstadt (super
popołudnie ale miasteczko ma 3 ulice na krzyż). Także powracam z umarłych i mam
nadzieje na dalsze przygody !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz