Długi weekend z okazji
Zielonych świątek spędziłam na Majorce a dokładniej w Playa de Palma (à propos
długich weekendów majowych to ten był właśnie ostatnim długim weekendem do
sierpnia i proponuje wprowadzić z tego powodu żałobę narodową…).
Podróż zaczełam w dość
luksusowy sposób gdyż leciałam Luxairem z Luksemburga. Był to co prawda charter
i przez to nie było mil (takie rzeczy powinni pisać na czerwono drukowanymi
literami przy kupnie biletów…) ale za to serwis był bardzo dobry bo było nawet
zjedliwe jedzenie i to nie zwykła kanapka lecz cała mała tacka jedzenia jak na
lotach międzykontynentalnych. Lot był spokojny, pogoda dobra. Gdyby tylko
liczył się jeszcze do Miles and more!
Po przylocie do Palmy
zdecydowałam się pojechać do hotelu taksówką. Mieszkałam w hotelu Cosmopolitan
w Playa de Palma a hotel był oddalony zaledwie o 6 km od lotniska. Taksówka
kosztowała 14 euro (w czym sam przejazd zaledwie 7 euro a reszta to dopłata za
wjazd na lotnisko, dopłata za coś jeszcze i w ogóle dopłata za to że
przeszkadzamy panu taksówkarzowi w siescie…). Zdecydowanie nie opłaca się
jechać taksówką na lotnisko! Lepiej złapać autobus 25 i zapłacić 2,50
euro...Ponieważ jednak lot powrotny miałam rano zdecydowałam się również na
taksówkę i byłto wielki błąd! Taksówkarz był chamski, agresywny i zapłaciłam
18.80 euro. Gdy spytałam się czemu jechał na 2 taryfie (podróż do hotelu była
napewno na 1 taryfie) kierowca zaczął najpierw kręcić że to inna zona po czym
zmienił taktykę i zacząl na mnie krzyczeć i być agresywnym. Mówił że ja nie
jestem ok, że mam iść na policję, że to nie ok…bo oszukiwać klienta i na niego
wrzeszczeć jest ok nieprawdaż? A był na tyle agresywny że nawet gdy już byłam w
budynku lotniska podbiegł i dalej krzeczyał na mnie?!!!??? Przyznam że nigdy
nie byłam fanem Hiszpanów ale ten to już przebił wszystko…Nawet nie chodzi mi
już o te prawie 5 euro różnicy (a 5 euro to różnica która wskazuje na ewidetny
przekręt) ale o zachowanie tego gościa które było nie do zaakceptowania. Do
głowy by mi nie przyszło iść na policję bo taksówkarz mnie oszukał na 5 euro ale
skargę na tego pana w jego firmie bym chętnie złożyła gdyż po takim zakoǹczeniu weekendu na Majorce
pozostaje niesmak i niechęć do powrotu. To co prawda nie jedyna moja przygoda w
ten weekend ale do tego dojdę później.
Jak już powiedziałam mieszkałam
w hotelu Cosmopolitan. Hotel był w porządku. Taki zwykły typowy hotel na
wycieczki Pauschal, choc jestem przekonana że i tak był jednym z tych lepszych.
Pokoik malutki, jeszcze mniejsza łazienka, jedzenie przeciętne. Śniadanie ok
(parę serów i tłustych kiełbas typu salami, jogurt, croissanty, pieczywo,
jajka, trochę owoców). Myślę że każdy by znalazł coś dla siebie. Kolacje w
hotelu też zjadliwe (miałam Halbpension). Co prawda trochę tłustawe no ale jak
inaczej wyżywić hordę głodnych Niemców…? Jak zwykle na Majorce za picie do kolacji
trzeba płacić oddzielnie. Najgorsze na
kolacji były desery, kucharz chyba nie miał specjalizacji w deserach…Summa
summarum hotel na parę dni był ok (położony jakieś 500m od plaży ale miał również
basen i leżaki) lecz gdybym tam miała spędzić 2 tygodnie chyba bym sobie w łep
strzeliła…Ludzi umiarkowanie dużo, na szczęście ceny były tam trochę wyższe niż
w innych hotelach w okolicy co uratowało mnie przed spędzaniem śniadania I
kolacji z rozwścieczoną i nonstop pijaną niemiecką młodzieżą (i nie tylko…).
Jeśli więc szukacie hotelu na długi weekend w okolicach Palmy mogę ten
polecieć. Trzeba jednak jeszcze zaznaczyć iż obsługa po angielsku ani be ani me
za to tylko po niemiecku się do wszystkich zwracają…W ogóle na całej wyspie
jest tylko jeden język którego się używa i to jest własnie niemiecki. Pomimo
tego że lubię niemiecki, bycie z założenia traktowanym jak Niemiec nie jest
zbyt fajne. Wkoǹcu są
też inne kraje w Europie…Nie ma więc
nawet co się wysilać na poranne hiszpaǹskie Buenos dias czy gracias
gdyż i tak wszyscy zwrócą się do nas per Danke sehr i guten Tag. Na nartach
byłam z założenia z Rosji a teraz z Niemiec…pozostawię to bez komentarza!
Z drugiej strony z kolei mamy
Ballerman. Zwykłe wakacyjne bary w S’arenal gdzie spotykają się młodzi (i nie
tylko…) Niemcy i piją od rana do wieczora. Zaczynają od piwa na śniadanie,
wiaderko sangrii na lunch (nie żartuję, oni kupują alkohol w wiaderkach, do
tego długie słomki i piją to przez cały dzien…) a wieczorem idą do tanzbudy lub
dyskoteki aby dalej pić…Przyznam że Ballermana do tej pory znałam tylko z
telewizji ale mnie to jednak zaskoczyło. I nawet jeszcze nie jest sezon! Fakt
że są to dość charaktrystyczni ludzi którzy w ten sposób spędzają urlop, za
zwyczaj są to grupy młodych chłopaków lub dziewczyn (bardzo rzadko są to grupy
mieszane!) ale wygląda to dość komicznie!
Także przez te wszystkie
drobnostki po tym wyjeździe został mi taki trochę niesmak. Taksówkarz oszust, w
recepji obsługa nijaka i nie pomocna, w hotelu wyzywanie od nazistów…mam
wrażenie iż Majorka się przez ostatnie 10 lat zmieniła na gorsze i już tylko
chodzi o to jak najlepiej wydymać turystę…trochę szkoda że zostaje takie
wrażenie gdyż sama wyspa jest naprawdę przepiękna i ma dużo do zaoferowania, a
już napewno więcej niż picie i oddawanie moczu na ulicy…
Nie wiem czy wrócę szybko na Majorkę, oczywiście tak długo jak będzie to niemiecki raj idiotycznej młodzieży tak długo będą tam turyści i nic się nie zmieni a szkoda. Drugiej Sardyni nie da się już z Majorki zrobić, za dużo szkód zostało wyrządzonych ale w sumie Majorkaǹczykom mogło by też zależeć na poprawieniu wizerunku ich wyspy. No tak ale tego się zrobić nie da tak długo jak 80% lokali będzie w niemieckich rękach…