Wróciłam właśnie z weendowego
pobytu w Paryżu. I aż nie wiem gdzie tu zacząć….
Paryż, Paris, Parigi…stolica
Francji, dla jednych najbardziej romantyczne miasto na świecie, dla
drugich…zmora nie miasto. Zgadzam się całkowicie że Paryż trzeba choć raz w
życiu zobaczyć, ale…no własnie:
A więc nie chcąc płacić
fortunę za hotel w mieście zatrzymałam się pod Paryżem w hotelu Novotel Noisy
la Grand. Hotel sam w sobie jest całkiem porządny, temu nie można zaprzeczyć.
Pokój jest spory, łazienka też dobra jak na Novotel i tym razem mnie żadne
insekty w pokoju też nie pożarły. Jest i podziemny parking w całkiem rozsądnej
cenie. ALE w pokojach nie ma klimatyzacji!!! Co przy temperaturach około 32
stopni o godzinie 20 wieczorem jest dość ciężkie, zwłaszcza w hotelu który
reklamuje że ma 4 gwiazdki! Noc więc była koszmarna ponieważ nawet okna nie
można było otworzyć gdyż za oknem hałasowała autostrada jak i jakaś wielki
wentylator. W pokoju jest tylko ogrzewanie ale nie ma klimy. Jeszcze nigdy w
życiu nie obudziłam się w nocy tak mokra i spocona. Również zanim pójdziemy do
recepcji z jakąkolwiek prośbą trzeba najpierw przeprosić panią lub pana który
tam stoi za to że przeszkadzamy…za serwis jednym słowem zero punków.
Do miasta trzeba z hotelu
dojechać tak z pół godziny pociągiem RER. W sumie to nawet ok ale do
stacji RER trzeba dojść z hotelu. Normalnie wystarczy przejść przez centrum
handlowe les Arcades, lecz w niedziele lub późno w nocy gdy centrum jest
zamknięte trzeba bardzo się nagimnastykować żeby znaleść wejscie i wyjście ze
stacji…zwłaszcza że dzielnica naprawdę nie zaprasza do miłych spacerów (dziwne
ciemne przejścia, gigantyczny parking do przejścia, niezbyt miła dzielnica i te
rzeczy). Obok centrum handlowego jest
gigantyczny okrpony budynek (“le palacio d’abraxas”) w którym można by
dosłownie horrory kręcić…Jest w nim 600 (!!!) mieszkaǹ I wydaje mi się że
nie ma tam ani jednego białego człowieka…scary! Tak jak teraz to sobię gugluję
to są to w większości mieszkania socjalne gdzie jest największa cześć Afrykaǹczyków. I dobrze że
dopiero teraz też czytam o napaściach i kradzieżach
jakie mają miejsce w tych podziemiach…I
to na francukich stronach internetowych. Ok…już tam nie wrócę!
Tak czy inaczej w hotelu tylko
spałam (a w sumie to nie spałam…) a dwa całe dni spędziłam w Paryżu. W Paryżu
jak zwykle zatrzęsienie turystów. Turyści są wszędzie, robią zdjęcia jakby
jutra nie było, chodzą, stoją w gigantycznych kolejkach, zachwycają się
turystycznym jedzeniem które mają za prawdziwą kuchnię francuską i myślą jak
fantastyczne jest to miasto. Sama tym razem spędziłam dwa dni jeżdżąc
turystcznym autobusem który obwoził mnie po turystcznych atrakcjach (wieża
Eiffla, katerdra Notre Dame, łuk triumfalny, muzea, place Vendome etc.).
Zdecydowałam się na taki rodzaj zwiedzania miasta gdyż miałam mało czasu a dużo
do pokazania. Nie chciałam się też nachodzić jak zwykle. Autobus (les car
rouges) jechał strasznie wolno i miał dość mało przystanków co było dość
kiepskie. Ale wszystko prawie zdążyłam zobaczyć oprócz Montmartre i Moulin
Rouge.
Ponieważ śniadania nie miałam w
hotelu musiałam poszukać czegoś w mieście. Wyglądało to tak że za okropnego
suchego croissant trzeba było zapłacić 2 euro a za zwykłą kawę z mlekiem w
zwykłej brasserie 5 euro (cappuccino 5.60!!!). Uważam to za rozbój w biały dzieǹ. Tak tak wiem że
to Paryż I to przez duże P ale umówmy
się, nie można ludzi brać
za idiotów. Uważam że
te ceny nie są w żadnym wypadku uzasadnione. Gdyby to naprawdę dobre jeszcze
było…A propos brasserie, cen i jedzenia. Zjadłam lunch w Café Constant, mała
troszkę oddalona od wieży Eiffla brasserie, gdzie można dość dobrze zjeść.
Dania (małe przystwaki) były naprawdę smaczne. Byłam tam już drugi raz…I
ostatni. Otóż w restauracji sprawdziłam rachunek, zgadzały się wszystkie
pozycje. Super. Poszłam do kasy gdyż chciałam zapłacić kartą I gościu mnie
oszukal na prawie 40 euro!!!!!!!!!!! Po sprawdzeniu rachunku nie myślałam że
jeszcze będzie potencjał oszustwa, więc dałam kartę i wbiłam kod (nie podpisuje
się już nic tylko wbija kod). Nie spojrzałam jaką kwotę gościu wybił i zamiast
55 euro wbił 91.50euro. To nie jest pomyłka gdyż te cyfry nawet nie są obok
siebie na czytniku kart. Zobaczyłam to dopiero dziś gdy patrzyłam jakie świstki
zostały mi w portfelu i jeden z nich mówił Café Constant 91.50 euro. OSZUSTWO
na największą skalę. Do tej chwili mnie to doprowadza do szału!
Potym incydencie zdecydowałam
iż moja noga długo nie stanie już we Francji (czytaj Strasbourg) a już w Paryżu
to zupełnie nie!!!
Na kolację poszłam tak jak już
ostatnim razem do marokaǹskiej
restauracji la Mensouria które ma coprawda dobre jedzenie i nie jest w samym
centrum ale ceny też ma za to dość wygórowane (tajine gdzie jest troszkę mięsa,
dużo kości 4 śliwki suszone za prawie 20 euro…). Może mi się wydaje ale zaczynam
myśleć iż w Luksemburgu usługi gastronomiczne są na bardzo wysokim poziomie za
relatywnie przystępne ceny. Jak już coś kosztuje 20 euro to jest to dobra
jakość i smak i człowiek wie za co płaci…
Pozatym w Paryżu nie czuję się
bezpiecznie. Tam gdzie są turyści, zgadzam się jest bezpiecznie i wszystko jest
w porządku. Ale pomimo całej mojej tolerancji i mojego tak zwanego
international background (to prawda iż w międzynarowodym toważystwie czuję się
najlepiej) nie czuję się dobrze ani bezpiecznie gdy w pociągu jestem jednym z
może 10 ludzi o jasnej karnacji. Owszem gdy odwiedzę Afrykę lub Azję oczywiście
to ja jestem egzotą i do wszystkich zwyczaji się dostosuję szanując lokalną kulturę
ale gdy w Paryżu w RER mam wrażenie iż jestem gdzieś w Ouagadougu lub innej
Monrovii wydaję mi się że coś jest nie tak. Tak czy owak to jest sprawa
Francuzów i ich politiki, i na szczęście na długo już nie moja. Otwartym
tekstem mówię że nie lubię Paryża (wiem obrażam teraz miliony turystów i chyba
całą Amerykę). Owszem miasto samo w sobie jest bardzo ładne, architektura w
centrum jest przepiękna, muzea wspaniałe i trzeba to zobaczać ale mi wystarczy
na następne lata poniweaż oprócz tych ładnych rzeczy jest bród i smród i
naprawdę nie przesadzam. Oczywiście że pokażę Paryż każdemu kto mnie odwiedzi w
Luksemburgu ale ja dobrowolnie sama z siebie pojadę tam następnym razem gdy
będę mogła się zatrzymać w dobrym hotelu i nie będę musiała jeździć RERem, metrem
lub innymi środkami paryskiej komunikacji miejskiej.