Z Sarydnii warto przywieść
przeróżne smakołyki. Ja na naprzykład w tym roku zdecydowałam się na ciasteczka
amaretti (niebo w gębie!!!), sardyǹski chlebek który w restauracjach podawany jest jako czekadełko, oliwę z oliwek i miód. Pyszota!!! Pozatym przez całe 4 dni na
śniadanie jadłam płatki z sardyǹskim mlekiem (tak dobre że aż słodkie) a na lunch jadłam
mozarelle z pomidorami i sardyǹskim chlebkiem. Tam mi również posmakowała mozarella
buffala której dotąd nie za bardzo lubiłam…Cóż Sardynia zawsze jest połączona z
najprzeróżniejszymi smakołykami i wydaje mi się że pod tym względem Włochy biją
Hiszpanię o głowę! Pomimo tego iż lubię jak jest cicho, czystko i
zorganizowanie (nie żeby w Hiszpanii tak było…) to i tak chyba bardziej lubię
Włochy od Hiszpanii i już nie mogę się doczekać następnej wizyty na Sardynii (w
sumie człowiek wrócił w niedzielę a już w środę prawie nie pamięta że był
gdzieś na krótkich wakacjach…tragedia!).
środa, 31 lipca 2013
I znowu Sardynia
poniedziałek, 22 lipca 2013
Strasbourg, Alzacja, Francja…czy aby napewno?
Ale zacznijmy od początku. Zatrzymałam
się w Hiltonie który nie jest w samym centrum ale myślę że za cenę 60 euro za
noc można podjechać sobie 3 przystanki tramwajem do centrum. Zwłaszcza że
zajmuje to naprawdę 10 minut. Hotel jest porządny, troszkę starawy ale w sumie
bardzo ok. Na przeciwko hotelu jest gigantyczny parking (który chyba należy do
targów) gdzie można zaparkować za darmo nie płacąc 19 euro za parking w hotelu.
Ponieważ sobota była bardzo
gorącym dniem chciałam dość szybko opuścić tą retaurację gdyż było tam niemiłosiernie
duszno. Otóż potem po małym spacerze nad rzeką, chiałam około 22 się napić herbaty.
Jasne jest że nie pojdzie się do restauracji wieczorem tylko na herbatę. Więc
wybrałam małą Creperie ktróra znajdowała się po drodze. Pomyślałam sobie w
naleśnikarnii można będzie się napić herbaty, zwłaszcza że było tam pusto. Więc
gdy usiadłam przy stoliku i chciałam zamówić herbatę troszkę mnie zatkało.
Panienka powiedziała mi iż to jest restauracja, ona mi nie poda tylko herbaty
gdyż to jest restauracja. Powiedziałam jej że to jest creperie a nie restaurant
na co ona że tak to jest restauracja i muszę zamówić coś do jedzienia. W
myślach wysłałam więc panienkę na drzewo i sobie poszłam obiecując sobie że
jużdo tego miasta nie wrócę…
Tak czy inaczej potem było
jeszcze lepiej…Po dalszym spacerze znalazłam niedaleko od katedry mały włoski lokal
w którym ludzie tylko pili i jedli lody. Ucieszyłam się gdyż kelner odetchnął z
ulgą gdy mu powiedziałam że chcę tylko pić. Już myślałam że za chwilę dostanę herbatę
która miała mi pomóc na żołądek po kiepskim jedzeniu. Herbatę dostałam ale była
tak niedobra i pachniała rybą że jej nie wypiłam (nie często nie koǹczę zamówionych
rzeczy więc herbata musiała być naprawdę wstrętna). Gdy przyszło do płacenia chciałam zapłacić
kartą kredytową, a pan powiedział że jest to możliwe dopiero od 10 euro.
Spojrzałam się na niego na co on mówi że Ah oui c’est la France…Otóż wtedy mu
powiedziałam że słyszę to już cały dzieǹ…Gdy powiedziałam panu że jestem z Luksemburga, on
odparł że on co prawda jest z Thionville, ale że w Luksemburgu absolutnie nic
nie ma oprócz banków i oszustw podaktowych…?!!!??? I że pozatym jak jadę do
kraju muzłumaǹskiego to też
nie będę chodzić w bikini po mieście
więc nie mam się czego dziwić że w
Strasburgu nic nie zjem po 14 godzinie?!? Spojrzałam się na niego troszkę
krzywo na co on że nie nie on żartuje…A pozytym mój drogi panie, w krajach muzłmaǹskich nawet w Ramadan dostanę
jeść gdyż jestem turystą…
czwartek, 18 lipca 2013
Wkoǹcu lato!
Od paru dni w Luksemburgu
utrzymuje się letnia pogoda. Człowiek od razu się lepiej czuje gdy od rana
świeci słoǹce.
Znowu dość dawno nic nie
pisałam gdyż naprawdę siedziałam w domu przez prawie cały czas (byłam co prawda
w Brukseli ale oprócz sali spotkaǹ
pracowych i hotelu dużo nie widziałam…). Ale już w sobotę wybieram się na
weekend do Strasburga a dwa dni później na Sardynię. Otóż na Sayrdnię sie
strasznie cieszę z jednej strony a z drugiej trochę mniej ale to długa
historia. Choć przyznaje że po ostatnich tygodniach spędzonych w pracy bardzo
mi się przyda kilka dni byczenia się i nic-nie-robienia na słoǹcu. Naszykowałam
już garderobę, lekturę więc mini wakacje się mogą
zaczynać.
Potem trzeba znowu będzie
wrócić do pracy na pare tygodni aby dotrwać do wrześniowego urlopu. W sierpniu
spędzę jeden weekend w Paryżu (ten pierwszy) kiedy to będę się bawić w turystę i
zwiedzać miasto. Niestety hotele w Paryżu mają tak wygórowane ceny że będę spać
w Marne la Vallée I dojadę do miasta metrem. Innej możliwość nie ma niestety.
Nie wiem co tych francuzów tak pogieło…naprawdę.
Jak już pisałam we wrześniu
polecę na pare dni do Nowego Jorku. Otóż mój amerykaǹski program zaczyna się trochę
wyklarowywać. Hmmmm właśnie
sobie zdałam sprawę z tego że
zaplanowałam dwie atrakcje w prawie tym samym czasie, czego
w Nowym Jorku przez odległość raczej się nie da wykonać…Otóż dwa tygodnie temu
zaopatrzyam się w bilety na finał tenisowy US Open. Szalenie się cieszę na ten
mecz i na zobaczenie jak impreza Wielkiego Szlema wygląda na żywo (choć wydaje
mi się że US Open to nic w porównaniu z Wimbledonem). Mam nadzieje że do finału
dojdą jakieś super zadowniczki, nie wspominając już o Agnieszcze Radwaǹskiej którą
bym chciała zobaczyć na korcie (widziałam
ją w 2007 roku na meczu w Zurychu gdzie przegrała z
Justine Henin ale to już stare czasy i dużo się zmieniło). Mam nadzieje więc że
mecz będzie warty ceny biletu (chyba 169 dollarów za bilet I to najniższej
kategorii więc suma bardzo sporawa).
Drugą “atrakcją” miał być 11/9
Memorial na który dziasiaj właśnie kupiłam wejściowki. Niestety wziełam je na
niedzielę 9 września o 10 rano…a od 12 jest US Open otwarte więc myślę że
trzeba będzie przełożyć 11/9 Memorial na inny dzieǹ :-( No nic 9 dollarów stracone (4 za opłatę
administracyjną i 5 że tak powiem co łaska…można dać ile się chce
a że pomyślałam sobie że na wjeździe do Stanów I tak będą wszystko jużo mnie
wiedzieć łacznie z kolorem bielizny którą będę mieć na sobie to już im dam
chociaż piątaka żeby nie myśleli że taki ze mne skąpiec;-) ).
Pozatym odwiedzę Century 21 i outlet
pod miastem. Myślałam jeszcze o wycieczce jednodniowej do Filadelfii ale myślę że
na to już czasu zabraknie. Może następnym razem.
wtorek, 2 lipca 2013
Raz podróżnik zawsze podróżnik…
Niestety dość dawno nie pisałam
żadnej notatki. Otóż tak się składa że ostatnio troszkę mniej podróżuję…no coż
bądźmy szczerzy, pieniążków nie przybywa od podróżowania :( Byłam co prawda
jeden weekend w Warszawie ale nie w celach turystyczno-podróżniczych.
Złapałam się za to ostatnio na
tym, że im mniej jeżdżę tym więcej czasu spędzam na stronach internetowych
podróżniczo lotniczych. Wczoraj na przykład spędziłam z 40 minut na stronie
flightradar24.com I zładowałam sobie ich aplikacje na iphona. Można tam śledzić
loty wszystkich samolotów które są w danym momencie w powietrzu w regnionie
który wybierzemy. Przez to że nad moim domem niestety (!) dość często
przelatują samoloty wiem dokładnie co to za samolot, dokąd leci i na jakiej
jest wysokość. Niezła zabawa! A trzeba przyznać, że jak się spojrzy na te
wszystkie samoloty które latają nad Europą może się człowiekowi w głowie
zakręcić gdyż wyglądają one jak mrówki. Człowiek sobie normalnie nie zdaje
sprawy z tego ile własnie jest samolotów w powietrzu i to nad jego głową. Nademną
właśnie przelatuje lot Air France AF 1089 z Bukaresztu do Paryża i zbliża się
Ryanair z Londynu do Brindisi :) Choć żeby nie było, uprzedzam, takie patrzenie
na loty może wywołac tak zwany Fernweh czyli tęsnkotę za dalekimi podróżami!
Tak więc jeśli nawet fizycznie
ostatnio podróżję troche mniej, mentalnie jestem wciąż w podróży. Przyznam iż
brakuje mi tych częstych podróży. Tak to człowiek nic tylko kursuje pomiędzy
pracą a domem i tak dzieǹ
w dzieǹ…Będę
musiała niedługo to zmienić.
Wydaje mi się poprostu że nie jestem typem człowieka który będzie szczęśliwy
długo na jednym miejscu. Owszem spędzenie weekendu czy dwóch w domu tez ma swój
urok ale nie za często…Choć już od 19 lipca nie mam ani jednego weekendu
wolnego do połowy września więc trzeba jeszcze przeżyć 3 tygodnie a potem już
będzie tylko lepiej.
Subskrybuj:
Posty (Atom)