Wróciłam właśnie z krótkiego
weekendu w Strasburgu. Otóż pomyślałam sobie że tyle razy przejeżdżałam już przez
to miasto, że może warto by było się tam zatrzymać. Szczerze powiem od razu że
nie jestem zachwycona Strasburgiem i Alzacją…Owszem miło zobaczyć to miasto,
parlament europejski etc ale jeśli ktoś dobrze zna Szwajcarię i Niemcy
Strasburgiem będzie rozczarowany.
Ale zacznijmy od początku. Zatrzymałam
się w Hiltonie który nie jest w samym centrum ale myślę że za cenę 60 euro za
noc można podjechać sobie 3 przystanki tramwajem do centrum. Zwłaszcza że
zajmuje to naprawdę 10 minut. Hotel jest porządny, troszkę starawy ale w sumie
bardzo ok. Na przeciwko hotelu jest gigantyczny parking (który chyba należy do
targów) gdzie można zaparkować za darmo nie płacąc 19 euro za parking w hotelu.
Ponieważ sobota była bardzo
gorącym dniem chciałam dość szybko opuścić tą retaurację gdyż było tam niemiłosiernie
duszno. Otóż potem po małym spacerze nad rzeką, chiałam około 22 się napić herbaty.
Jasne jest że nie pojdzie się do restauracji wieczorem tylko na herbatę. Więc
wybrałam małą Creperie ktróra znajdowała się po drodze. Pomyślałam sobie w
naleśnikarnii można będzie się napić herbaty, zwłaszcza że było tam pusto. Więc
gdy usiadłam przy stoliku i chciałam zamówić herbatę troszkę mnie zatkało.
Panienka powiedziała mi iż to jest restauracja, ona mi nie poda tylko herbaty
gdyż to jest restauracja. Powiedziałam jej że to jest creperie a nie restaurant
na co ona że tak to jest restauracja i muszę zamówić coś do jedzienia. W
myślach wysłałam więc panienkę na drzewo i sobie poszłam obiecując sobie że
jużdo tego miasta nie wrócę…
Tak czy inaczej potem było
jeszcze lepiej…Po dalszym spacerze znalazłam niedaleko od katedry mały włoski lokal
w którym ludzie tylko pili i jedli lody. Ucieszyłam się gdyż kelner odetchnął z
ulgą gdy mu powiedziałam że chcę tylko pić. Już myślałam że za chwilę dostanę herbatę
która miała mi pomóc na żołądek po kiepskim jedzeniu. Herbatę dostałam ale była
tak niedobra i pachniała rybą że jej nie wypiłam (nie często nie koǹczę zamówionych
rzeczy więc herbata musiała być naprawdę wstrętna). Gdy przyszło do płacenia chciałam zapłacić
kartą kredytową, a pan powiedział że jest to możliwe dopiero od 10 euro.
Spojrzałam się na niego na co on mówi że Ah oui c’est la France…Otóż wtedy mu
powiedziałam że słyszę to już cały dzieǹ…Gdy powiedziałam panu że jestem z Luksemburga, on
odparł że on co prawda jest z Thionville, ale że w Luksemburgu absolutnie nic
nie ma oprócz banków i oszustw podaktowych…?!!!??? I że pozatym jak jadę do
kraju muzłumaǹskiego to też
nie będę chodzić w bikini po mieście
więc nie mam się czego dziwić że w
Strasburgu nic nie zjem po 14 godzinie?!? Spojrzałam się na niego troszkę
krzywo na co on że nie nie on żartuje…A pozytym mój drogi panie, w krajach muzłmaǹskich nawet w Ramadan dostanę
jeść gdyż jestem turystą…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz