wtorek, 3 września 2013

Prawie już jesienna Haga


W sobotę z rana pojechałam do holenderskiej Hagi. Z Luksmburga jest to trochę daleko gdyż ponad 350km ale przyznaję iż dalej mam lekką słabość do holenderskich miast (no może oprócz Rotterdamu, trzeba by być szaleǹcem by mieć słabość do Rotterdamu). Droga była w porządku lecz jechało się dobrze ponad 3 godziny.

Po przyjeździe udałam się prosto do hotelu. Tym razem zatrzymałam się w Carlton Ambassador. I tu zaczęła się cała historia. Otóż miałam zabukowany pokój deluxe. Pokój był w porządku trochę starawy ale co zrobić. Przy rezerwacji było napisane że za 25 euro więcej można zrobić upgrade do lepszego pokoju. Pan w recepcji to potwierdził (sam fakt jak i cenę). Nowy pokój był naprawdę bardzo bardzo ładny, tradycyjny, urządzono w typowo holenderski sposób. Łazienka również była ładna. Wszystko super lecz przy wyjeździe panienka na recepcji zarządała 30 euro. Gdy jej powiedziałam że miało to być 25 euro ona powiedziała że to nieporozumienie I że cena to 30 euro. Informacja na internecie i od pana recepcjonisty to nieporozumienie? Nieporozumienie to chyba mój pobyt w tym hotelu w takim razie. Tak samo za parking zarządała 2 euro więcej niż pan powiedział dzieǹ wcześniej. Ja wiem że tu nie chodzi o duże pieniądze, jednak dla mnie chodzi o zasadę…jak można w ten sposób traktować gości? Pani nie zaproponowała wyjaśnienia sprawy ani nic, tylko po prostu odciążyła kartę kredytową…Dziś z rana napisałam do nich oficjalną skargę mówiąc że jestem bardzo zawiedzona sposobem traktowania klientów…Zobaczymy czy coś z tego wyjdzie…Tak czy owak czuję że następnym razem w Hadze wrócę do Hiltona…

W Hadze pochodziłam po mieście, poszłam na herbatę a potem na kolację do Maxime. Na herbatkę mogę polecić Scally’s Tearoom. Trafiłam na to miejsce…hmm chyba szukając innego miejsca. Szukałam takiej angielskiej kafejki, znalazłam tą, nie wiem czy to ta którą szukałam czy nie ale ta jest fenomelna (wiem wiem skomplikowana historia…)! Podają tam pyszną ice tea i ciasteczka tak niesamowicie dobre (scones) że aż szkoda mówić!

Wieczorem zjadłam kolację w Maxime. Jest tam dość dobre jedzenie ale uważam że porcje są zbyt małe (sprawa gustu). Tym razem jadłam carpaccio, krem pomidorowy (lub jak kto woli consomé pomidorowe co wychodzi po prostu na pomidorówkę) I naprawdę dobrą cielęcinę. Restaurację dalej polecam!

Następnego dnia wybrałam się na 2 godzinny spacer po plaży. Pogoda była już trochę w kratkę, było zachmurzone niebo i chłodny wiatr, taka już jesienna aura. Plaża bardzo fajna, sporo ludzi z psami i w ogóle taki morski klimat. Polecam wycieczkę do Scheveningen gdyż jest tam naprawdę fajnie. Kiedyś bym chciała się przespać w hotelu Steigenberger w Scheveningen, ale tylko w pokoju z widokiem na morze ;-)

Pozatym wstąpiłam tradycyjnie już do Alberta Heijn I zrobiłam małe holenderskie zakupy (takie tam wspomnienia z 2003 i 2009 roku ;-) ).

Hagę dalej jak najbardziej polecam na krótki weekend, jest to perfekycjne miejsce aby się wyrwać od rzeczywistość na parę chwil. Jest co robić, fajne miasto no i morze za rogiem.Na dwa dni w sam raz!


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz