Zimna Kopenhaga


Na ostatni marcowy weekend z kolei wybrałam się w zdecydowanie zimniejsze klimaty, mianowicie do Kopenhagii. Kopenhaga przywitała mnie kiepsko oznaczonym lotniskiem i wiatrem. Pierwsze wrażenie było dość słabe ponieważ nad miastem wisiały czarne chmury, było chłodno I wszystko wydawało się przygnębiającę I szaro bure. Dopiero gdy wyszło słoneczko Kopenhaga pokazała swoję prawdziwe oblicze fajnego, modnego i ładnego miasta.

Ponieważ byłam tam tylko od piątku do niedzieli I było bardzo chłodno nie zdążyłam wszystkiego zobaczyć i postanowiłam wrócić do Danii późnym latem.

Kopenhaga troszkę przypomina Sztokholm. Wydaje mi się być miastem bardzo modnym, miastem młodych ludzi ktrórzy już przy najmniejszych promieniach słoǹca wychodzą na zewnątrz, lub spędzają czas w barach i kawarniach. A propos barrow I kawiarnii: Kopenhaga jest droga, żeby nie powiedzieć bardzo droga (bilet autobusowy 3.5 euro, zwykła kawa lub herbata 3-4 euro, kanapka 7-8 euro, śniadanie 13-14 euro…). Akurat tu bym chciała Wam dać parę rad jak zaoszczędzić na wycieczce do Kopenhagi ale niestety mi samej się to nie udało więc nie mam pojęcia jak by to zrobić.

Zatrzymałam się w hotelu który nie był w samym centrum, był położony może 10 minut pieszo od Syrenki morskiej (Adina Apartmenthotel). Skłoniła mnie do niego promocja internetowa ponieważ inne hotele były strszanie drogie ( tak po 130 euro za noc w 3* hotelu). Ale Adina Hotel okazał się bardzo w porządku, z dużymi pokojami, kuchenką tak że można było sobie przygotować śniadanie, zrobić herbatę etc. Miał również dość ładny basen I fitness, więc jak najbardziej polecam!
W Kopenhadze połaziłam sobie po uliczkach, zobaczyłam główne atrakcje (pałac królewski, syrenka, pomnik Andersena, ratusz miasta, dłuuuuuga ulica ze sklepami, ogród, zamek Rosenborg I Christiansborg, opera…), troche połaziłam po sklepach gdyż ostatnie wycieczki temu nie sprzyjały, troche pozwiedzałam kafejki bo było niesamowicie zimno I wietrznie.

Gastronomicznie mogę Wam polecić śniadanie lub słodką przekąske w Café Norden (coś w stylu Café Central w Wiedniu czy Café Einstein w Berlinie) oraz jeśli lubicie śledzie knajpkę Hyhavns Faergekro (buffet czyli można się częstować tak często jak się chcę). Sprawą gustu jest 42 Raw gdzie serwują tylko dania z surowych warzyw I owoców nie uznając nawet produktów mlecznych. Mi osobiście nie smakowało gdyż jedzenie wyglądało jakby ktoś już je zjadł, ale to sprawa gustu I smaku.  Ale generalnie w Kopenhadze jest pełno kafejek, restauracji, barów etc, do wyboru do koloru! I w piątek wieczorem wszystkie były pełne! Najbardziej urokliwe są chyba knapkji w Nyhavn.

W Kopenhadze były również całkiem fajne sklepy z ciuchami I butami, ale był I również sklep…Lego, gdzie można było sie pobawić klockami Lego! A że trafiłam akurat na weekend po wypłacie pensji jak i tak zwaną brudną niedzielę ludzi na zakupach było mnóstwo.

Niestety nie udało mi się zobaczyć dzielnicy alternatywnej Christiania. Napewno narobię sobięteraz wrogów nazywając niegdyś wolne miasto Christiania dzielnicą Kopenhagii ale postanowiłam zostawić sobie tą atrakcję na nastepną wizytę w Danii (było poprostu za zimno by szlajać sie jeszcze przed wylotem po mieście). Nie udało mi się również zobaczyć parku Tivoli ponieważ był poprostu zamnięty (koniec marca to widocznie jeszcze sezon środkowo-zimowy w Dani…). Nie mam więc żadnej wymówki by nie wrócićdo Kopenhagii późnym latem :-) !