Białe szaleǹstwo

Pierwsze pytanie jakie stawia sobie co roku każdy narciarz/snowboardzista jest zawsze takie samo : no I gdzie ja mam się wybrać??? Fakt przy dzisiejszej ilości kurortów zimowych w Austrii, Szwajcarji, Francji, Włoszech nie zapominając o Czechach i Słowacji, a nawet nie wsponimając o miejscach dla nas bardziej egzotycznych jak USA, Kanada czy nawet i Maroko (!) nie trudno o zawrót głowy.

Ponieważ na nartach jeżdżę już od paru lat i to często gęsto w bardzo rózne miejsca muszę wam powiedzieć że najbardziej do gustu przypadła mi Francja (choć wierzcie mi nie jestem jakimś maniakalnym fanem Francji, wręcz przeciwnie…).
Wiem że Francja jest dużo droższa w porównianiu z Austrią ale moim zdaniem jest to kompletnie uzasadnione.

W skład 3 Dolin wchodzą 3 różne miejscowości które, jak nietrudno się domyśleć, są położone w 3 różnych dolinach ;-) namianowicie Val Thorens, Méribel oraz Courchevel.

Val Thorens ma charakter typowej stacji narciarskiej gdzie stoją wysokie betonowe bloki z mieszkaniami do których często gęsto przyjeżdza francuska i angielska  młodzież (o ile mieszkaniem można nazwać pokój o wielkości 20 metrów kwadratowych który jest wynajmowany 4 osobom ;-) ).

Przyjemniejsze jest miasteczko w środkowej dolinie, Méribel.
Natomiast moim absolutym faworytem jest Courchevel (nie bez powodu spędzam tam już trzeci urlop narciarski pod rząd).

Courchevel położone jest w Sabaudii, jakieś 150 kilometrów od Genewy, 200 kilometrów od Lyon jak i ze 100 kilometrów od Grenoble.
Najlepiej jest się tam dostać samochodem, lecz jeśli zdecydujecie się na przykład przylecieć samolotem do Genewy, możecie pociągiem dojechać do Moutiers a potem przesiąść się na autobus który zawiezie Was do samego Courchevel.

Courchevel składa się z różnych części które są położone na różnych wysokościach (1300,1550,1650 i 1850). Każda część ma swoją specyfikę.

Courchevel le Praz (1300) jest jakby dla tubylców, Courchevel 1550 I 1650 dla turystów i rodzin z dziećmi podczas gdy Courchevel 1850 należy do jednego z najbardziej ekskluzynych kurortów narciarskich w Europie, konkurując z takimi miejscami jak St. Moritz czy Davos w Szwajcarji lub z austriackim Lech.

Sekret leży w tym by wiedzieć kiedy się wybrać do Courchevel. Courchevel 1850 jest również dostępne dla tak zwanych "ludzi normalnych" nie należących do europejskich artystrokracji, rosyjskich nowobogaczy czy tez arabskich szejków.

Otóż do Courchevel należy się wybrać, tak jak zresztą wszędzie, poza sezonem to znaczy na przykład środek stycznia lub początek marca. Nigdy nigdy nigdy w lutym gdyż wtedy ceny są trzy razy (!!!) wyższe niż w styczniu.
Możliwosci noclegów jest sporo, od francuskich pokoi typu studio, przez porządne mieszkanka na 3-4 osoby z jedną sypialnią aż po bardzo luksusowe i bardzo drogie hotele. Moim faworytem jest druga opcja gdyż nie jest się wtedy zamkniętym na 20 metrach kwadratowach, a przynajmniej na 32 ;-)

Skipass można kupić na całe 3 Doliny, który razem z ubezpieczeniem wtedy kosztuję na 6 dni w granicach 240 euro, lub tylko na dolinę Courchevel, co moim zdaniem się niezbyt opłaca ponieważ różnica wynosi wtedy tylko około 40 euro a widoki i trasy w całych 3 dolinach są warte są warte tej dopłaty.

W Courchevel niestety trzeba się przygotować na dość wysokie ceny…wszystkiego!

Mój sposób na ograniczenie wydaktów jest dość prosty. Przed rannymi nartami porządne śniadanie, w południe na stoku coś ciepłego do picia i na przykład przygotowana w domu kanapka, a wieczorem na kolacje…cóż tu wraca koncept starych dobrych słoiczków. Najlepiej się przygotować już przed wyjazdem, zrobić pare słoiczków z jakimś gulaszem, sosem itp. i wtedy jest pyszna kolacja na ciepło gotowa gdy np ugotuję się do tego jakiś makaron. Dobrze jest również się zaopatrzyć w żurki itp. by mieć na kolację pyszny i rozgrzewający żurek z jajkiem.
Wiem że o wiele wygodniej i modniej jest stołować się na miejscu, ale gdy jakiś marny kotlet kosztuje ponad 20 euro, do tego picie i kawa następne 10 euro to robi się z tego 30-35 euro na jedną osobę na jeden marny posiłek. Nawet francuski naleśnik, mój ulubiony crepe, kosztuje po 15 euro za sztukę…to chyba lekka przesada.Więc uważam że trzeba sobie radzić inaczej.

A więc było już o noclegu,o stołowaniu się i o skipassie. No a teraz przejdźmy do głównej atrakcji narciarza: trasy narciaskie. Więc region 3 Dolin jest narciaskim eldorado…jak wspomiałam wcześniej jest tam ponad 600km przygotowanych tras połączonych wyciagami, więc można z łatwością zrobić narciarską wycieczkę z Courchevel do Val Thorens, ale trzeba na to przeznaczyć cały dzień.

3 Doliny to region znakomity zarówno dla początkujących narciarzy jaki i dla bardzo zaawansowanych oraz wybrednych narciarzy.

Za super teren uważam trasy w kierunku “Piramides”, troche tam trzeba się najechać z Courchevel 1850 (najpierw wjechać na Jardin Alpin, potem na Biollay, zjechać dość nudną trasą (płaska i przez las) do Roc Mugnier, wjechać krzesełkami a potem jeszcze orczykiem na Piramides). Ale widoki po drodze są świetne! Jak już się dojedzie do Piramides to już tylko w dól na nartach gdzie tylko dusza człowieka poniesie!

Równie znakomity i pełen nieziemskich widokow jest zjazd z Courchevel (Col de la Loze) na stronę Méribel.Zaczynając zjazd z Col de la Loze (uwaga tu już potrzeba Skipass na całe 3 Doliny) w kierunku Méribel widać taką panoramę że człowiek się zastanawia jak to jest w sumie możliwe że to nie jakaś wyimaginowana kraina za 7 lasami, za 7 górami hen hen w niebie…

Pomimo tego że również w styczniu i w marcu narciarzy jest dość dużo, zupełnie tego nie widać ponieważ tras jest taka ilość że każdy bez problemu znajdzie swoje miejsce (w przeciwieǹstwie do niektórych autriackich miejscowości gdzie do wyciągu stało się po 45 minut by potem zjechac zatłoczoną pistą koncentrując się tylko na tym by nie wpaść na sąsiada…).

Tak więc bardzo zachęcam Was do spędzenia kilku dni na śniegu gdyż mało co przebije to boskie uczucie opalania się na słoneczku na wysokości  ponad 2000 metów i oglądanie jednej z najładniejszych panoram Europejskich Alp.

Mój tegoroczny sezon narciarski jest już zamknięty ale przyszłą zimą na pewno znowu wrócę do Courchevel by oddać się tak wspaniałym przjemnością. Przyznacie przecież, że następujące zdjęcia mówią za siebie…