Helsinki

Minął już ponad tydzieǹ od mojego prowrotu z Helsinek. Myślę że zanim napiszę coś o Helsinkach, najpierw wypadało by wyjaśnić dlaczego akurat Helsinki…więc odpowiedź jest prosta: tanie bilety i bon na lot Lufthansy do wykorzystania (żadnych wyższych powodów nie ma…). Więc spędziłam długi weekend w Helsinkach (a propos długich weekendów to niestety wszystkie majowe długie weekend już minęły i nasępny będzie dopiero w listopadzie, czyż to nie jest smutne???).

Helsinki, Helsinki…Helsinki…od czego by tu zacząć? Helsinki wydają mi się być miastem prostym, nieskomplikowanym, praktycznym i…troche nudnawym. Same Helsinki można zwiedzić w jeden dzieǹ. Do zabaczenia jest pare kościołów, ratusz, biblioteka, nadmorze, ulica zakupowa, dom towarowy, teatr,  parę wysepek dookoła miasta…i to chyba wszystko. Oglądając teraz zdjęcia wydaje mi się że to żywe, modne miasto. No przynajmniej tak wygląda na zdjęciach, gbyż była bardzo ładna pogoda, ciepło i widno. Cóż jak się zwiedziło główne atrakcje turystyczne miasta to zaczyna się chodzić w kółko zastanawiając się co dalej…

Ponieważ ani sklepowego szału tam nie ma, ani dużo miejsc gdzie by można sobie spocząć i napić się kawy a najmodniejsze i najdroższe kawiarnie są wzdłuż bardzo ruchliwej ulicy z dość wąskim chodnikiem na którym są z reguły tłumy, więc ja wiem czy to taka frajda? Przy wodzie organizowany jest targ gdzie sprzedają różne różności, od pamiątek przez ciepłe wełniane czapki aż po smażone sardynki, ziemniaki, owoce i słodycze.

W mieście akurat trafiłam na festiwal kultur. Był to dość duży happening, ze straganami, muzyką, organizacjami charytatywnymi i straganami z jedzeniem z całego świata. Myślę że jak na Helsinki to tam się dużo działo. Ale było to wydarzenie ciekawe do zabaczenia.

Co napewno warto odwiedzić to wyspekę Suomenlinna. Jest to mała wyspeka na której są resztki twiedzy, bardzo ładna promenada, pagórki, museum lalek, kościół i…obiekty wojskowe ale te są na szczęście oddzielone. Z wyspeki jest bardzo ładny widok na panaromę miasta.
Co również warto odwiedzić to kawiarenkę w muzeum lalek. Jest to urocza mała kawiarnia, z fantastycznym wystrojem, małym tarasem, dobrą herbatą i przepysznymi słodkościami pieczonymi na miejscu! Zapach tych wypieków czuć w całej kawiarni, a są one naprawdę rewelacyjne! Kawiarnia prowadzona jest przez dwie panie urbane w kolorowe sukienki, które wydają się być jak z tego muzeum lalek wyjęte:) (choc dwa zdania wystarczą by się dowiedzieć że są poprostu jak każdy Fin – jesteście z Polski? Oh fajnie, kiedyś byłam w Polsce i się upiłam ze znajomymi…). W każdym razie gorąco polecam to miejsce! Sama podróż na Suomenlinna już jest fajna ponieważ jedzie się tam małym stateczkiem który należy do komunikacji miejskiej, płynie z 20 minut i kosztuje tylko 2.20 euro.
Suomenlinna to tak naprawdę jedyne miejsce które mnie w Helsinkach zauroczyło.Reszta miasta owszem jest ładna, ale nie jest to miejsce gdzie szybko wrócę.

Ale za to mogę z czystym sumieniem polecić hotel w którym spałam. Był to Best Western Katajanokka (pomiǹmy fakt że to best western bo nie cierpię tej sieci!). Hotel znajdował się w starym budynku więziennym. Miał bardzo grube ściany, małe okna i dość małe pokoje, ale czego sie spodziewać po więzieniu? :-) Pokoje były ładne, czyste, łóżka wygodne, łazienka też bardzo w porządku (uwaga, w łazience jedna ściana jest zrobiona z mlecznego szkła, które nomalnie nie prześwituje ale niektórzy mogą być bardziej uczuleni na takiego typu wynazalki i rozwiązania designerskie :p). No i pozatym cena naprawdę adekwantna do jakości (śniadanie wliczone w cenę).  
Z rzeczy praktycznych mogę również powiedzieć że komunikacja miejska jest dosyć dobra w Helsinkach (tramwaje, autobusy, metro). Na lotnisko można się dostać przez prawie całą dobę I to autobusem (ale klimatyzacji w fiǹskich autobusach jeszcze nie wymyślili chyba…).

Wydaje mi się że w Helsinkach jest problem z jedzeniem na mieście. Jest względnie mało restauracji i knajpek. A te co są mają bardzo wygórowane ceny. Niby wszędzie widać ludzi na ulicach, w barach, knajpkach ale jeśli człowiek chc zjeść coś normalnego (czyli nie fastfood) to już jest mały problem. Wydaje mi się że Finowie na mieście bardziej piją niż jedzą… Pierwszego dnia byliśmy we włoskiej knajpce (Rodolfo). Jest ona poza centrum i mieli naprawdę dobre jedzenie, jak na Helsinki dość przystępne ceny i prawie wszystkie stoliki zajęte. Trzeba w tym momencie również wspomnieć że Finowie piją strasznie duże ilości alkoholu i kelnerzy byłi aż zdziwieni, zdezorientowani i niepocieszeni gdy przychodzili spytać się czy chcemy wina, apertif, piwo czy coś jeszcze innego i byli przez nas odsyłani z kwitkiem…Dziwne ponieważ alkohol w Finlandii, przynajmniej ten w kanjpach był też bardzo drogi! Drugiego dnia poszliśmy do restauracji fiǹskiej. I to był największy podróżniczy bład jaki popoełniłam do tej pory w mojej karierze podróżnika! Była to chyba bardzo turystyczna knajpa (nie pamiętam nazwy, coś na S na przeciwko tego wielkiego białego kościołu oboku placu Senat) w mieście. Mniejsza z tym, tam była dopiero tragedia : niedobre, małe porcje (zupa rybna która okazała się być koperkowo-smietanową zupą z trzema kawałkami łososia i lokalny gulasz składający się z 3 kawałków mięsa i tłuszczu…) i to wszystko za horendalne ceny! Ja wiem że tam można zjeść renifera, niedzwiedźa i inne ładne stworki ale a. nie za tą cenę (naprawdę nie widziałam jeszcze dania za 43 euro w prawie żadnej restauracji…) i b. ten niedziedź smakuje jak kulki mielone z Ikei! Nidy więcej takiego blędu!

Aż absurdalne wydawały mi się wieczory w Helsinkach kiedy do północy panował dzien, a od 3 nad ranem zaczynało już świtać. Widocznie Skandynawowie muszą mieć żaluzje bardzo dorbej jakości by móc normlanie funkcjonować (dziwnie się człowiek czuje ziewając o 23 wieczorem przy zachodzącym słoǹcu…).

W sumie Helsinki wydawały mi się jakieś takie nijakie, bez charakteru, proste, nie powaliły mnie z nóg. Tak naprawdę to mogły by być jakimś nudnym przedmieściem Wiednia. Ale zawsze warto zobaczyć co się kryje na północ od nas no i się przekonać że nawet jeśli jest tani bilet, bon czy cokolwiek innego nie zawsze warto od razu się rzucać na wycieczkę. Choć do Finlandii napewno jeszcze wrócę gdyż chcę zobaczyć Rovaniemi i Laponię, wkoǹcu trzeba kiedyś odwiedzić Swiętego Mikołaja, nawet jak się ma już dużo lat  ;-)












1 komentarz:

  1. http://pl.blastingnews.com/podroze/2015/01/po-drugiej-stronie-baltyku-poznaj-magie-jaka-skrywa-w-sobie-stolica-finlandii-00224761.html

    OdpowiedzUsuń