czwartek, 15 października 2015

Jesienny blues

Ostatnio dość dużo czasu spędzam w Wiedniu, nie tylko w pracy, choć jak już pisałam jestem dość zajęta, ale również trochę mniej mam chętnych do podróży przez co też zaczynam coraz częściej planować że tak powiem solo-wypady :-) Mam też (niestety?) trochę czasu na rozmyślanie o najprzeróżniejszych rzeczach, między innymi o życiu I tego czego od niego oczekuję, jak je spędzieć etc. Lecz nie będę teraz o tym pisać, to raczej temat dla psychologa ;-) lub przynajmniej na bloga zajmującego się tą tematyką ;-)

Owszem w tym roku, a w sumie już za tydzień odwiedzę Sopot na 1 dzień (wkońcu zobaczę Grand Hotel w Sopocie, chciałam to już zrobić od lat!), pojadę jeszcze do domu do Luksemburga, do Aberdeen, odwiedzę Poznań a w grudniu, na co się bardzą cieszę spędzę rodzinne święta w Austrii w Sölden (gdzie mam nadzieje będzie w tym roku trochę śniegu…). Wisienką na torcie będzie Sylwester w Nowym Jorku. Otóż udało mi się kupić bilet za 480 euro, z Luksemburga I to jeszcze Star Alliance. Za to hotele na miejscu są szalenie drogie…Co prawda byłam już parę razy w Nowym Jorku, ale zobaczę tym razem róniewż Philadelphię której jeszcze nie znam.

Nie opuszcza mnie jednak uczzucie iż jeszcze rok temu, a dwa to już na pewno, wszystkie moje podróże były bardziej spontaniczne (choć I tak zaplanowane).  Wszystko było jakby trochę łatwiejsze, lżejsze I sprawiało więcej przyjemności. Nie wiem może ogarnia mnie własnie coroczna jesienna depresja, choć żeby temu zaradzić, próbuję być aktywna w Wiedniu, chodząc na różne eventy (n.p Cirque de Soleil już niedługo, opera etc), robiąc sport (fitness, tenis) etc. Lecz mam wrażenie że robię to aby nie mieć czasu na myśenie o innych rzeczach, chcę zająć swoja głowę tak aby na koniec dnia była tak zmęczona że nie będzie już miała ochoty na dalsze rozmyślenia ;-)

Zaczynam też planować podróż na Spitzbergen. Otóż że moja mama okazała się być jedynym ochotnikiem na ten wyjazd, naprawdopodobniej na początku marca 2016 polecimy zobaczyć Arktykę i zorzę polarną. Podróż najprawdopodobniej odbędzie się przez Oslo gdyż jest to jedna z bardzo niewielu możliwość dostania się do Longyearbyren. Zostaniemy tam z 3-4 dni, w zależności od lotów, ale myślę że to starczy, gdzyż jednak będzie tam baaaaaardzo zimno. No coż, chcąc zobaczyć zorzę polarną trzeba będzie trochę pocierpieć (znalazlam też fenomelany blog o wypadzie na Spitzbergen który tylko mnie do tego wyjazdu jeszcze bardziej zachęcił!) Niemniej jednak cieszę się też na powrót do domu do Luksemburga w marcu 2016. Nie żałuję wyjazdu do Wiednia w żadny sposób gdyż dużo zobaczyłam, troche się poduczyłam, paradoksalnie znowu podszkoliłam…francuski (przez pisanie niezliczonych raportów do Luksemburga), ale już mam ochtę pobyć trochę w moim domku, ciepłym, ładnym, obudzić się w moim łóżku etc.

Własnie uświadomiłam sobie jak nieskładna jest ta notatka, to chyba w najlepsy sposób oddaje mój teraźniejszy stan ducha ale trudno, od czasu do czasu też tak można ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz