czwartek, 2 maja 2013

Wiedeǹski weekend


Dość długo ostatnio nie pisałam gdyż tak się złożyło, że moje ostatnie podróże nie miały charakteru turystycznego. A to raz byłam w Warszawie, a to raz w Brukseli w delegacji…w sumie nic ciekawego. Ostatnio weekend za to spędziłam w Wiedniu. Był to wspaniały turystyczno-wiedeǹski weekend, który bardzo chętnie niedługo znów powtórzę.
Otóż weekend zaczęłam od części komercyjnej gdyż przeszłam całą Mariahilfer Strasse wzdłuż i wszerz. Sklepy jak sklepy, ale za to w Wiedniu można kupić przepiękne buty. Nie wiem na czy to polega ale buty są tam naprawdę wystrzałowe.

Potem zaczęła się część turystyczna i złaziłam naprawdę cały Wiedeǹ. Byłam na Stephansplatz, przy operze, na Kärtnerstrasse, na Hofburg, na Herrengasse, na Heldenplatz, przy muzeach, przy Albertinie, przy parlamencie i ratuszu, przy uniwersytecie, przy Juridicum, na zamku Schönbrunn, przy Museumsquartier, na niestety zamkniętym Naschmarkcie, w Stadtparku i na Praterze razem z diabelskim młynem. Zwiedziłam powiedzmy 80% atrakcji turystycznych Wiednia, na resztę już fizycznie czasu zabrakło. Wiedeǹ jak zwykle był przepiękny i aż mnie serduszko bolało gdy musiałam z niego wyjeżdżać. Choć wiem że napewno niedługo tam wrócę, przy ostatnich wyjazdach coraz bardziej dociera do mnie że mam ochotę zmienić miejsce zamieszkania…myślę że przez następne pótora roku to też nastąpi.   
  
Tym razem zatrzymałam się w hotelu Hilton Danube. Nie jest on co prawda w samym centrum gdyż znajduję się on w pobliżu stadionu Ernst Happel ale dojazd do miasta jest bardzo prosty. Stacja metra jest 5 minut pieszo oddalona od hotelu no a metrem do miasta jedzie się może jakieś 10 minut. Hotel jest bardzo w porządku, jest położony nad samą rzeką, ma duże pokoje, porządne śniadanie i bardzo fajny i godny polecenia bar nad rzeką gdzie można sobie usiąść i uciec od hektyki miasta. Ponieważ Hilton Danube jest dużo taǹszy niż hotele tej kategorii w centrum miasta było tam sporo ludzi.

Jeśli chodzi o jedzenie, odwiedziłam chyba wszystkie najbardziej znane miejsca gdyż byłam w Café Landman, w Café Central, u Sachera i u Plachutty.
Otóż w Café Central, jak zwykle piękny wystrój, pan grający na pianinie, pyszny Apfelstrudel i dobra kawa. W Café Landman tym razem zjadłam salatę, była bardzo dobra, choć inne dania również wyglądały i smakowały znakomicie. Obsługa była bardzo miła i sprawna (przez pierwszą część kolacji gdyż na rachunek przyszło czekać bardzo długo). U Sachera jak zawsze tort pyszny (gdyby nie tona bitej śmietany…) aż sobie jednego wzięłam do domu :) U Plachutty jedzenie bardzo dobre, tatar wyśmienity, kotleciki cielęce ze szparagami pycha, Tafelspitz też bardzo dobry (choć gotowane mięso to nie moje smaki…). Obsługa również tutaj bardzo sprawna do momentu gdy się skoǹczyło jeść gdyż tutaj też mi przyszło dłuuuugo czekać na rachunek. Aby usprawiedliwić obsługę muszę dodać że kelnerzy naprawdę biegali i uwijali się bardzo sprawnie gdyż restauracja była pełniusienka. Lecz gdy po dostaniu rachunku karta kredytowa znika na 15 minut można się zacząć zastanawiać czy aby wszystko napewno jest w porządku…
Wszystkie te miejsca mogę jednak spokojnie polecić gdyż jedzenie jest wyśmienite i atmosfera również fajna.

Co mi się bardzo spobodało w Wiedniu to był pomysł na operę. Przed operą stał wielki ekran na którym transmitowano na żywo przedstawienie z opery. Były krzesła, można było sobie usiąść i popatrzeć i posłuchać. Uważam to za świetny pomysł!

Ostatniego dnia już przeszłam się tylko na rzeką no a potem już trzeba było jechać na lotnisko. Na lotnisko można się dostać pociągiem CAT który jedzie chyba 14 minut z lotniska na Landstrasse (i vice versa) i kosztuje 12 euro lub zwykłym pociągiem który jedzie może z 35 minut (i to w prawie to samo miejsce, z tym że ten pociąg jedzie jeszcze dalej) i kosztuje 4 euro. Ja wybrałam tą drugą opcję gdyż czasu miałam dużo no i 8 euro w kieszeni :)
Lotnisko w Wiedniu się bardzo zmienia. Otóż terminal F jest cały odnowiony. Trzeba jednak dodać że lepiej nie przyjeżdżać na lotnisko zbyt wcześnie gdyż nie ma tam za bardzo co robić, jest jeden duży sklep wolnocłowy lecz szaleǹstwa jednak też nie ma. Jakiś taki mały wybór jest i wogóle jest niezbyt ciekawie. Jedyna dobra rzecz na tym lotnisku to internet za darmo.

Za Wiedniem więc już teśknię i nie mogę się doczekać kiedy znów go odwiedzę :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz