środa, 22 maja 2013

Zielone świątki na Majorce


Długi weekend z okazji Zielonych świątek spędziłam na Majorce a dokładniej w Playa de Palma (à propos długich weekendów majowych to ten był właśnie ostatnim długim weekendem do sierpnia i proponuje wprowadzić z tego powodu żałobę narodową…).

Podróż zaczełam w dość luksusowy sposób gdyż leciałam Luxairem z Luksemburga. Był to co prawda charter i przez to nie było mil (takie rzeczy powinni pisać na czerwono drukowanymi literami przy kupnie biletów…) ale za to serwis był bardzo dobry bo było nawet zjedliwe jedzenie i to nie zwykła kanapka lecz cała mała tacka jedzenia jak na lotach międzykontynentalnych. Lot był spokojny, pogoda dobra. Gdyby tylko liczył się jeszcze do Miles and more!

Po przylocie do Palmy zdecydowałam się pojechać do hotelu taksówką. Mieszkałam w hotelu Cosmopolitan w Playa de Palma a hotel był oddalony zaledwie o 6 km od lotniska. Taksówka kosztowała 14 euro (w czym sam przejazd zaledwie 7 euro a reszta to dopłata za wjazd na lotnisko, dopłata za coś jeszcze i w ogóle dopłata za to że przeszkadzamy panu taksówkarzowi w siescie…). Zdecydowanie nie opłaca się jechać taksówką na lotnisko! Lepiej złapać autobus 25 i zapłacić 2,50 euro...Ponieważ jednak lot powrotny miałam rano zdecydowałam się również na taksówkę i byłto wielki błąd! Taksówkarz był chamski, agresywny i zapłaciłam 18.80 euro. Gdy spytałam się czemu jechał na 2 taryfie (podróż do hotelu była napewno na 1 taryfie) kierowca zaczął najpierw kręcić że to inna zona po czym zmienił taktykę i zacząl na mnie krzyczeć i być agresywnym. Mówił że ja nie jestem ok, że mam iść na policję, że to nie ok…bo oszukiwać klienta i na niego wrzeszczeć jest ok nieprawdaż? A był na tyle agresywny że nawet gdy już byłam w budynku lotniska podbiegł i dalej krzeczyał na mnie?!!!??? Przyznam że nigdy nie byłam fanem Hiszpanów ale ten to już przebił wszystko…Nawet nie chodzi mi już o te prawie 5 euro różnicy (a 5 euro to różnica która wskazuje na ewidetny przekręt) ale o zachowanie tego gościa które było nie do zaakceptowania. Do głowy by mi nie przyszło iść na policję bo taksówkarz mnie oszukał na 5 euro ale skargę na tego pana w jego firmie bym chętnie złożyła gdyż po takim zakoǹczeniu weekendu na Majorce pozostaje niesmak i niechęć do powrotu. To co prawda nie jedyna moja przygoda w ten weekend ale do tego dojdę później.

Jak już powiedziałam mieszkałam w hotelu Cosmopolitan. Hotel był w porządku. Taki zwykły typowy hotel na wycieczki Pauschal, choc jestem przekonana że i tak był jednym z tych lepszych. Pokoik malutki, jeszcze mniejsza łazienka, jedzenie przeciętne. Śniadanie ok (parę serów i tłustych kiełbas typu salami, jogurt, croissanty, pieczywo, jajka, trochę owoców). Myślę że każdy by znalazł coś dla siebie. Kolacje w hotelu też zjadliwe (miałam Halbpension). Co prawda trochę tłustawe no ale jak inaczej wyżywić hordę głodnych Niemców…? Jak zwykle na Majorce za picie do kolacji trzeba płacić oddzielnie.  Najgorsze na kolacji były desery, kucharz chyba nie miał specjalizacji w deserach…Summa summarum hotel na parę dni był ok (położony jakieś 500m od plaży ale miał również basen i leżaki) lecz gdybym tam miała spędzić 2 tygodnie chyba bym sobie w łep strzeliła…Ludzi umiarkowanie dużo, na szczęście ceny były tam trochę wyższe niż w innych hotelach w okolicy co uratowało mnie przed spędzaniem śniadania I kolacji z rozwścieczoną i nonstop pijaną niemiecką młodzieżą (i nie tylko…). Jeśli więc szukacie hotelu na długi weekend w okolicach Palmy mogę ten polecieć. Trzeba jednak jeszcze zaznaczyć iż obsługa po angielsku ani be ani me za to tylko po niemiecku się do wszystkich zwracają…W ogóle na całej wyspie jest tylko jeden język którego się używa i to jest własnie niemiecki. Pomimo tego że lubię niemiecki, bycie z założenia traktowanym jak Niemiec nie jest zbyt fajne. Wkoǹcu są też inne kraje w EuropieNie ma więc nawet co się wysilać na poranne hiszpaǹskie Buenos dias czy gracias gdyż i tak wszyscy zwrócą się do nas per Danke sehr i guten Tag. Na nartach byłam z założenia z Rosji a teraz z Niemiec…pozostawię to bez komentarza!

 Spędzając dwa dni w tych okolicach jeden dzieǹ możemy spędzić w Palmie. Z Playa de Palma teoretycznie jeżdżą tam autobusy co 10 minut i kosztują 1.50 euro. Palma de Mallorca to ładne spokojne miasto, z ładną starówką, katedrą i promenadą nadmorską. Można poszlajać się po uliczkach, połzić po sklepikach, zatrzymać się gdzieś na lody i poobserwować ludzi. Turystów jest oczywiście masa ale na to nic nie poradzimy. W Palmie jednak można spędzić miły dzieǹ. Choć jest to dość daleko drogę powrotną z Palmy do Playa de Palma można pokonać pieszo. Wzdłuż morza idzie cały czas ścieżka dla pieszych i dla rowerów. Droga długa (do mojego hotelu +/- 15 km) ale trasa ładna. Zdecydowanie szybciej można pokonać tę trasę rowerem. Wypożyczenie roweru na cały dzieǹ to koszt +/- 7 euro a całą trasę do Palmy przejedziemy w +/- godzinę (idzie się prawie 3 godziny).

 Drugiego dnia więc wybrałam opcję rowerową a pozatym połaziłam po plaży i po deptaku w Playa de Palma. Aby dokoǹczyć temat stolicy wyspy, jadłam lunch w takiej małej kafejce pod nazwą Bar Coto. Z początku byłam zachwycona jedzeniem, atmosferą jak i miłą obsługą.  Byłam tam dwa razy z rzędu. Menu jest dość ciekawe, dania, a raczej przekąski smaczne, sangria również. Kelnerzy prawie wszyscy Niemcy, stoliki stoją na małym placyku i są prawie zawsze wszystkie zajęte. Jadłam zapiekane majorkaǹsie grzanki z serem, wędzoną szynką i jakimś pesto. Pierwszego dnia troszkę bolał mnie po nich brzuch, drugiego zaś było znaczenie gorzej. Tak że więc moje uczucia co do tego miejsca są bardzo mieszane. Wróciłabym tam może aby spróbować inne danie ale z kolei jeśli w menu są przekąski hiszpaǹskie, dania włoskie, indyjskie jak i ze Sri Lanki może coś jest nie tak…Więc waham się czy polecić to miejsce, a każdy kto się zdecyduje tam iść, robi to na własną odpowiedzialność ;-)

 W Playa de Palma jest mnóstwo typowych plażowych barów, restauracji i kafejek których jednak nie spróbowałam gdyż najzwyklej nie było kiedy. Spróbowałam jedynie bar Puro Beach, położony w połowie drogi między Playa de Palma a Palma de Mallorca. Jest to miejsce co do którego również się waham…Jedno trzeba przyznać, jest ono przepięknie położone, tuż nad morzem a w sumie prawie w morzu bo na skałach i jest ładnie urządzone (białe fotele, kanapy). Z tym że mam wrażenie iż jest to miejsca dla Niemców z Düsseldorfu lub Monachium którzy ubierają się w polówki od Ralpha Laurena i różowe spodnie (taki specjalny typ Niemca który generalnie ma się za kogos lepszego od reszty kraju ;-) ). Jest to miejsce gdzie trzeba być widzianym aby być IN. Ceny są proporcjolane do klienteli… Gdyby to miejsce nie było takie ę i ą, był by to naprawdę super położony przepiękny bar. Nie chciałabym być źle odebrana, mi się bardzo podobają miejsca które są troszkę bardziej eleganckie i ładnie urządzone. Lecz jest moim zdaniem różnica pomiędzy klasą a pretencjonalnością (czytaj bar w Sofitelu w Bruskeli a Purobeach w Palmie).

Z drugiej strony z kolei mamy Ballerman. Zwykłe wakacyjne bary w S’arenal gdzie spotykają się młodzi (i nie tylko…) Niemcy i piją od rana do wieczora. Zaczynają od piwa na śniadanie, wiaderko sangrii na lunch (nie żartuję, oni kupują alkohol w wiaderkach, do tego długie słomki i piją to przez cały dzien…) a wieczorem idą do tanzbudy lub dyskoteki aby dalej pić…Przyznam że Ballermana do tej pory znałam tylko z telewizji ale mnie to jednak zaskoczyło. I nawet jeszcze nie jest sezon! Fakt że są to dość charaktrystyczni ludzi którzy w ten sposób spędzają urlop, za zwyczaj są to grupy młodych chłopaków lub dziewczyn (bardzo rzadko są to grupy mieszane!) ale wygląda to dość komicznie!

 Wydaje mi się że ten wyjazd był trochę wyjadzem absurdów gdyż jeden taki podpity turysta, gość hotelu, zaczepił mnie na hotelowym basenie i zaczął wyzywać od Nazistów!!!???!!! Wyglądało to mniej więcej w ten sposób że na basenie nie było prawie nikogo oprócz jego z rodziną i mnie i w pewnym momencie on do mnie podchodzi i mówi że on ma bardzo wyczulony nos i że mu śmierdzi Oświęcimem i że Naziści zamordowali pół jego rodziny i że ja mam iś do basenu się umyć bo śmierdzę Ausschwitz. Gdy powiedziałam mu żeby sobie poszedł bo nie będę z nim gadać on wcale na to nie zareagował, wręcz przeciwnie, powiedział żeby się nie wstydzić przodków nazistów i jakieś jeszcze bzdury których przestałam słuchać…W tej samej chwili poszłam do baru powiedzieć o tym kelnerowi, ten nic nie kumał więc poszłam do recepcji powiedzieć że ich gość mnie nachodzi i wyzywa od nazistów. Pani w recepcji zrobiła oczy, prosiła o wskazanie tego czubka, poczym wzruszyła ramionami i wróciła do swoich obowiązków. Nigdy przedtem mnie coś takiego nie spotkało! Nie wiem co to za świr był, nie miałam też żadnej odpowiedzi jak on tak sobie gadał bo byłam najzwyczajniej w szoku. Dopiero później pomyślałam o możliwych odpowiedziach no ale jak zwykle Polak zawsze mądry po szkodzie. Szczerze mówiąc zupelnie nie wiedziałam o co chodzi temu czubkowi! No ale zamieszania narobił, współczuje jego żonie i dziecku…a mi niech lepiej już nigdy nie przejdzie przez drogę…

Także przez te wszystkie drobnostki po tym wyjeździe został mi taki trochę niesmak. Taksówkarz oszust, w recepji obsługa nijaka i nie pomocna, w hotelu wyzywanie od nazistów…mam wrażenie iż Majorka się przez ostatnie 10 lat zmieniła na gorsze i już tylko chodzi o to jak najlepiej wydymać turystę…trochę szkoda że zostaje takie wrażenie gdyż sama wyspa jest naprawdę przepiękna i ma dużo do zaoferowania, a już napewno więcej niż picie i oddawanie moczu na ulicy…

Nie wiem czy wrócę szybko na Majorkę, oczywiście tak długo jak będzie to niemiecki raj idiotycznej młodzieży tak długo będą tam turyści i nic się nie zmieni a szkoda. Drugiej Sardyni nie da się już z Majorki zrobić, za dużo szkód zostało wyrządzonych ale w sumie Majorkaǹczykom mogło by też zależeć na poprawieniu wizerunku ich wyspy. No tak ale tego się zrobić nie da tak długo jak 80% lokali będzie w niemieckich rękach      

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz