poniedziałek, 1 września 2014

Paris Paris all over again!



Ostatni weekend spędziłam znȯw w Paryżu i muszę przyznać że tym razem Paryż podobał mi się najbardziej. Trzeba zacząć od dość komfortowej podrȯży pociągiem prosto z Luxemburga. Otȯż naprawdę jest rȯżnica gdy można pojechać pierwszą klasą z Luksi niż drugą z Metzu (był summer deal za 35 euro w jedną stronę, czyli 70 za cały bilet w dwie strony pierwszą klasą, jak na Luksemburg to bardzo przystępna cena, więc trzeba polować na takie okazje!).

Pierwszy raz też przyjechałam do Paryża przed zmrokiem :-) Tym razem nie zatrzymałam się w Sofitelu la Defense jak zazwyczaj lecz w Mercure La Bastille Voltaire. Ten hotel jest o niebo bliżej od wszystkiego niż Sofitel. Hotel cȯż jak hotel. Oczywiście nie jest tak dobry jak Sofitel, ma mniejsze pokoje i łazienki, ma niższy standard i gorsze śniadanie. Ale trzeba przyznać że jest całkowicie wystarczalny. Jest czysto, jest wygodne łȯżko, jest prysznic no i są punkty accorowe (jeszcze 17 noce do statusu platynowego…ufffff). Obsługa też jest dosyć miła, lokalizacja też całkiem w porządku gdyż od razu obok stacji metra Voltaire, więc w sumie z czystym sumieniem mogę polecić ten hotel.

Tym razem skoncentrowałam się na dwȯch dzielnicach Paryża, mianowicie na eleganciej dzielnicy przy Pałacu Elizejskim, i na avenue Montaigne a drugiego dnia na dzielnicy Marais. Sobota mineła troszkę pod tematem małych zakupȯw (kupiałam sobie nowe bajerskie słuchawki do mojego Iphona) a niedziela w żydowskiej dzielnicy ale do tego za chwilkę.

Otȯż połaziłam troszkę po sklepach, niektȯrych bardzo ładnych i eleganckich (Lanvin na przykład) a niektȯrych zwyklejszych (Banana Republic). Wstąpiłam też do Galerie Lafayette…to był duży błąd! Otȯż w Galerii Lafayette jest million turystȯw ale naprawdę million, nie można przejść już nie wspominając o oglądaniu jakis towarȯwOkropnie tam jest! Pozatym byłam tak zmęczona że usiadłam w dziale restauracji przy stoisku rybnym, gdzie można było zjeść lunch. Za lunch ktȯry był niczym więcej niż ok, zapłaciłam 73 euro!!!!! Czyli tyle ile za kolacje:-( A to dlatego iż najtańszych pozycji z karty (za 16-17 euro) oczywiście nie było, były tylko te za 34! No ale nic człowiek uczy się na błędach, widocznie nie wszędzie jest tak dobrze jak w szwajcarskim Globusie lub niemieckim KaDeWe…Także sobota mineła więc pod tematem zakupȯw. Na kolacje poszłam znȯw do restauracji Mensouria na pyszne marokańskie jedzienie gdzie pan już mnie zna i się pyta kiedy następny raz przyjadę do Paryża ;-) 

W niedzielę natomiast poszłam zwiedzić dzielnicę Marais. Jest to bardzo fajna, żywa dzielnica gdzie stoją przepiękne kamienice, jest żydowska ulica, z tego co widziałam z wystaw, dość ciekawe sklepy i fajne kafejki z pysznym jedzeniem.

Najbardziej do gustu przypadła mi uliczka rue des Rosiers, ze swoimi kafejkami, piekarniami i żydowską księgarnią. Tam też jest taki mały sklepik, « la boutique jaune du Sasha Finkelstajn » ktȯry bardzo gorąco polecam. Sprzedają tam pyszne wypieki, jak i rȯżne pasty i przetwory. Pyszna jest pasta z bakłażanȯw, humus, kawiar z papryki lub z oliwek. Pyszne są też pierogi, a raczej paszteciki z mięsem i świeże rogale z makiem. Obsługują tam takie przemiłe, ale i bardzo ciekawskie ;-) polskie panie, ktȯre dadzą nam wszystkiego sprȯbować przed kupnem, pogadają i się o wszystko wypytają. Lecz jedzenie jest tam naprawdę rewelacyjne, myśę że znalazłam właśnie mȯj lunchowy Stammlokal w Paryżu. Fakt że dzielnica jest dość turystyczna lecz naprawdę warto tam iść I to zobaczyć. Niedaleko jest też piekarnia/ciastkarnia Korcarz, gdzie są pyszne wpieki z jagodami, z makiem lub serniki (tylko obsługa dość dziwna...).
Chciałam rȯwnież znaleść sklep z przyprawami z blieskiego wschodu gdyż ostatnio gotuję z mojej nowej książki kucharskiej, Persiana (rewelacja!) ale sklep był zamknięty więc trzeba będzie jeszcze kiedyś tam wrȯcić :-)

Powrȯt do Luxemburga też był bezproblemowy, pociąg był o czasie i zawiȯzł mnie prawie pod sam domek :-) Ten weekend więc uważam za bardzo udany.

Dziś już jest wrzesień! W sumie liście na drzweach już są kolorowe a powietrze już jest dość chłodne i nieubłagalnie zbilża się jesień (widzę to rȯwnież po ruchu na ulicach jadząc rano do pracy). To znaczy jednak że już za 2 miesiące lecę do Chin! Najpierw jednak, bo już w piątek, robię sobie powtȯrkę z rozwyki w Sienie! Już nie mogę się doczekać tego pysznego kawałka pizzy na lunch i tej przepysznej kolacji w Tre Cristi! Muszę się przyznać że znakomite jedzenie było jednym z powodȯw mojej decyzji by tak szybko wrȯcić do tej przepięknej Sieny! Napewno po tym tygodniu będzie mnie znȯw czekał znakomity weekend!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz