poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Paryż, Francja…i wszyscy rozumieją.


Wróciłam właśnie z weendowego pobytu w Paryżu. I aż nie wiem gdzie tu zacząć….

Paryż, Paris, Parigi…stolica Francji, dla jednych najbardziej romantyczne miasto na świecie, dla drugich…zmora nie miasto. Zgadzam się całkowicie że Paryż trzeba choć raz w życiu zobaczyć, ale…no własnie:

A więc nie chcąc płacić fortunę za hotel w mieście zatrzymałam się pod Paryżem w hotelu Novotel Noisy la Grand. Hotel sam w sobie jest całkiem porządny, temu nie można zaprzeczyć. Pokój jest spory, łazienka też dobra jak na Novotel i tym razem mnie żadne insekty w pokoju też nie pożarły. Jest i podziemny parking w całkiem rozsądnej cenie. ALE w pokojach nie ma klimatyzacji!!! Co przy temperaturach około 32 stopni o godzinie 20 wieczorem jest dość ciężkie, zwłaszcza w hotelu który reklamuje że ma 4 gwiazdki! Noc więc była koszmarna ponieważ nawet okna nie można było otworzyć gdyż za oknem hałasowała autostrada jak i jakaś wielki wentylator. W pokoju jest tylko ogrzewanie ale nie ma klimy. Jeszcze nigdy w życiu nie obudziłam się w nocy tak mokra i spocona. Również zanim pójdziemy do recepcji z jakąkolwiek prośbą trzeba najpierw przeprosić panią lub pana który tam stoi za to że przeszkadzamy…za serwis jednym słowem zero punków.

Do miasta trzeba z hotelu dojechać tak z pół godziny pociągiem RER. W sumie to nawet ok ale do stacji RER trzeba dojść z hotelu. Normalnie wystarczy przejść przez centrum handlowe les Arcades, lecz w niedziele lub późno w nocy gdy centrum jest zamknięte trzeba bardzo się nagimnastykować żeby znaleść wejscie i wyjście ze stacji…zwłaszcza że dzielnica naprawdę nie zaprasza do miłych spacerów (dziwne ciemne przejścia, gigantyczny parking do przejścia, niezbyt miła dzielnica i te rzeczy).  Obok centrum handlowego jest gigantyczny okrpony budynek (“le palacio d’abraxas”) w którym można by dosłownie horrory kręcić…Jest w nim 600 (!!!) mieszkaǹ I wydaje mi się że nie ma tam ani jednego białego człowieka…scary! Tak jak teraz to sobię gugluję to są to w większości mieszkania socjalne gdzie jest największa cześć Afrykaǹczyków. I dobrze że dopiero teraz też czytam o napaściach i kradzieżach jakie mają miejsce w tych podziemiachI to na francukich stronach internetowych. Ok…już tam nie wrócę!

 Tak czy inaczej w hotelu tylko spałam (a w sumie to nie spałam…) a dwa całe dni spędziłam w Paryżu. W Paryżu jak zwykle zatrzęsienie turystów. Turyści są wszędzie, robią zdjęcia jakby jutra nie było, chodzą, stoją w gigantycznych kolejkach, zachwycają się turystycznym jedzeniem które mają za prawdziwą kuchnię francuską i myślą jak fantastyczne jest to miasto. Sama tym razem spędziłam dwa dni jeżdżąc turystcznym autobusem który obwoził mnie po turystcznych atrakcjach (wieża Eiffla, katerdra Notre Dame, łuk triumfalny, muzea, place Vendome etc.). Zdecydowałam się na taki rodzaj zwiedzania miasta gdyż miałam mało czasu a dużo do pokazania. Nie chciałam się też nachodzić jak zwykle. Autobus (les car rouges) jechał strasznie wolno i miał dość mało przystanków co było dość kiepskie. Ale wszystko prawie zdążyłam zobaczyć oprócz Montmartre i Moulin Rouge.

Ponieważ śniadania nie miałam w hotelu musiałam poszukać czegoś w mieście. Wyglądało to tak że za okropnego suchego croissant trzeba było zapłacić 2 euro a za zwykłą kawę z mlekiem w zwykłej brasserie 5 euro (cappuccino 5.60!!!). Uważam to za rozbój w biały dzieǹ. Tak tak wiem że to Paryż I to przez duże P ale umówmy się, nie można ludzi brać za idiotów. Uważam że te ceny nie są w żadnym wypadku uzasadnione. Gdyby to naprawdę dobre jeszcze było…A propos brasserie, cen i jedzenia. Zjadłam lunch w Café Constant, mała troszkę oddalona od wieży Eiffla brasserie, gdzie można dość dobrze zjeść. Dania (małe przystwaki) były naprawdę smaczne. Byłam tam już drugi raz…I ostatni. Otóż w restauracji sprawdziłam rachunek, zgadzały się wszystkie pozycje. Super. Poszłam do kasy gdyż chciałam zapłacić kartą I gościu mnie oszukal na prawie 40 euro!!!!!!!!!!! Po sprawdzeniu rachunku nie myślałam że jeszcze będzie potencjał oszustwa, więc dałam kartę i wbiłam kod (nie podpisuje się już nic tylko wbija kod). Nie spojrzałam jaką kwotę gościu wybił i zamiast 55 euro wbił 91.50euro. To nie jest pomyłka gdyż te cyfry nawet nie są obok siebie na czytniku kart. Zobaczyłam to dopiero dziś gdy patrzyłam jakie świstki zostały mi w portfelu i jeden z nich mówił Café Constant 91.50 euro. OSZUSTWO na największą skalę. Do tej chwili mnie to doprowadza do szału!

Potym incydencie zdecydowałam iż moja noga długo nie stanie już we Francji (czytaj Strasbourg) a już w Paryżu to zupełnie nie!!!

Na kolację poszłam tak jak już ostatnim razem do marokaǹskiej restauracji la Mensouria które ma coprawda dobre jedzenie i nie jest w samym centrum ale ceny też ma za to dość wygórowane (tajine gdzie jest troszkę mięsa, dużo kości 4 śliwki suszone za prawie 20 euro…). Może mi się wydaje ale zaczynam myśleć iż w Luksemburgu usługi gastronomiczne są na bardzo wysokim poziomie za relatywnie przystępne ceny. Jak już coś kosztuje 20 euro to jest to dobra jakość i smak i człowiek wie za co płaci…

Pozatym w Paryżu nie czuję się bezpiecznie. Tam gdzie są turyści, zgadzam się jest bezpiecznie i wszystko jest w porządku. Ale pomimo całej mojej tolerancji i mojego tak zwanego international background (to prawda iż w międzynarowodym toważystwie czuję się najlepiej) nie czuję się dobrze ani bezpiecznie gdy w pociągu jestem jednym z może 10 ludzi o jasnej karnacji. Owszem gdy odwiedzę Afrykę lub Azję oczywiście to ja jestem egzotą i do wszystkich zwyczaji się dostosuję szanując lokalną kulturę ale gdy w Paryżu w RER mam wrażenie iż jestem gdzieś w Ouagadougu lub innej Monrovii wydaję mi się że coś jest nie tak. Tak czy owak to jest sprawa Francuzów i ich politiki, i na szczęście na długo już nie moja. Otwartym tekstem mówię że nie lubię Paryża (wiem obrażam teraz miliony turystów i chyba całą Amerykę). Owszem miasto samo w sobie jest bardzo ładne, architektura w centrum jest przepiękna, muzea wspaniałe i trzeba to zobaczać ale mi wystarczy na następne lata poniweaż oprócz tych ładnych rzeczy jest bród i smród i naprawdę nie przesadzam. Oczywiście że pokażę Paryż każdemu kto mnie odwiedzi w Luksemburgu ale ja dobrowolnie sama z siebie pojadę tam następnym razem gdy będę mogła się zatrzymać w dobrym hotelu i nie będę musiała jeździć RERem, metrem lub innymi środkami paryskiej komunikacji miejskiej.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz