środa, 1 kwietnia 2015

To i owo…i badanie porównawcze

…czy jakkolwiek inaczej można by nazwać « comparative study » w języku polskim :-)
Minął już ponad tydzień od strasznego wypadku samolotu German Wings. Codziennie słyszymy o nowych detalach, nowych doniesieniach…Nawet jeżeli kiedykolwiek się dowiemy dlaczego tak się stało to nigdy nie zrozumiemy…ja przynajmniej.
W zeszłą sobotę lecialam Swissem z Wiednia do Luksemburga przez Zurych…otóż przy wejściu do samolotu cała załoga, i to jak jeden mąż od kapitana po pierwszego oficera i wszystkich stewardów, witała pasażerów, wszyscy stali w rządku i się uśmiechali…tak samo było przy wyjściu z samolotu…czyżby to miało poprawić sytuacje i zaufanie w markę, trochę pod tytułem « hej zobaczcie nie jesteśmy szaleni, popatrzcie na nas, jesteśmy normalni »… ?

Lufthansa bardzo uważa na swój wizerunek w mediach, kiedy i w jaki sposób dzieli się informacjami na temat wypadku, każde dziecko w Niemczech, i nie tylko, wie kim jest Carsten Spohr który wydaje się w tak mężny sposób prowdzić teraz całą firmę…(swoją drogą czarny krawat który miał na sobie w dzień wypadku Spohr odziedziczył po swoim poprzedniku, tyle że tamten nigdy go nie musiał używać…). Jednak z pewnością każde zdanie Spohra jest zaplanowane, bah nawet jest co roku ćwiczone…z tym że żaden scenariusz nie przewidział sytuacji w której powiedzmy « wróg » będzie jednym z członków firmy…Swoją drogą Spohr chyba inaczej sobie wyobrażał marzec 2015, najpierw strajk potem wypadek, wydaje mi się że facet bardzo posiwiał przez tydzień...Z mojego doświadczenia jedyny scenariusz zakładany w lotnictwie europejskim dotyczył pilota terrorystę…I już przy tym scenariuszu słychać było głosy że żaden europejski pilot nie będzie przecież chciał rozbić swojego samolotu…rzeczywistość okazała się jeszcze bardziej brutalna…
Do tego co raz to się słyszy o planach restrukturyzacji grupy Lufthansy. German Wings na jesień już ma nie być, ma ono być zastąpione linią Eurowings. Cała grupa Lufthansy (razem z Austrian etc.) ma od jesieni wprowadzić nowe taryfy, w najtańszej nie ma być bagażu…czyżby jak dla mnie ostatni bastion regularnych lini lotniczych kierował się w kierunku low costów ??? Co prawda Lufthansa broni się że dalej będą napoje i jakiś snack do jedzenia za darmo więc nie będą lowcostem ale czy to o to chodzi ? Jak dla mnie możliwość zabrania ze sobą bagażu jest ważniejsza od okropnego muffinka lub batonu czekoladowego. Czytając takie wiadomość nie jestem pewna czy Lufthansa, akurat po tym ci się stało tydzień temu, zrobi sobie tymi reformami przyjaciół…czy po straceniu samolotu i śmierci 150 osób strategia kierowania się w kierunku lowcostu jest słuszna ? Nie wiem, nie jestem specjalistą od marketingu, a myślę iż Lufthansa ma całą armię marketingowców lecz strajk, wypadek przez szalonego pilota a potem cięcie serwisu dla klienta (nie myślę że bilety będą przez to znacznie tańsze) jakoś nie przemawiają do mnie jako pasażera. Dalej uważam Lufthansę za jedną z najbezpieczniejszych lini na świecie…ale po mału mam wrażenie iż latanie traci cały swój czar. Od dawna wiemy że Ryanair to latający autobus (myślę że Ryanair jako firma mógła by nie przeżyć takich perypetii a co dopiero utratę samolotu i śmierć tylu pasażerów) ale zawsze mi się wydawało iż Lufthansa miała jeszcze odrobinkę czaru latania, zawsze uśmiechniętą załogę, image bezpieczeństwa i niemieckiej solidności…cóż czasy się zmieniają…Piloci Lufthansy zawsze budzili we mnie zaufanie. Ponieważ wiem plus minus jak działa ich system szkoleniowy, wiem jak trudno się dostać do akademii Lufthansy i jak trudno ją skończyć, piloci Lufthansy nawet w środowisku lotniczym uchodzili jakby trochę za elitę (czego na przykład nie można powiedzieć o pilotach Air France i to również jest opinia francuskich specjalistów od lotnictwa…). Teraz tyle się zmienia że przeciętny pasażer trochę się w tym gubi (ok może nie przeciętny pasażer, zakładam że przeciętny pasażer chce tylko by go dowieść bezpiecznie z punkt A do punktu B nie zważając na to jakie to linie czy jak akurat rozwija się rynek lotniczy…).
A tak z innej beczki…otóż w ostatnich tygodniach (jak i w przyszłych) minimum 2 razy w tygodniu latam samolotem...

Airbus Niki Airways...
Dash Q Luxair
Airbus Swiss


Embraer 190 Helvetic airways
Zaczęłam ostatnio zwracać uwagę na miejsce na nogi w samolocie. W sumie zaczęlam to robić od lotu linią Niki gdzie tego miejsca po prostu nie było…Więc zrobiłam zdjęcia które tu zamieszczę. Będę kontynuować to « badanie » tak aby mieć jak największe porównianie i jak najwiękaszą ilość różnych samolotów. Jak na razie najczęściej latałam Airbusem 320 i Dash Q…Najwygodniej było w Airbusie 320 Swissa, tam aż za dużo miejsca na moje nie aż tak długie nogi było. Wiem że można to wszystko zobaczyć u lini lotniczych w cyfrach ale wydaje mi się że zdjęcia będą bardziej ilustracyjne.
Airbus Austrian Airlines
Avro 100 Swiss
 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz