środa, 8 sierpnia 2012

Trochę a propos literatury podróżniczej

Jako osoba bardzo zainteresowana podróżami lubię także i czytać książki podróżnicze. Uwielbiam przedowniki, jak już kiedyś pisałam w moim docelowym domku będzie wielka półka z przewonikami po miejscach króte już odwiedziłam (a to wszystko obok kominka w salonie w wielkimi oknami i wyjściem na ogród ;-) ). Moje ostatnie nabytki przewodnikowe to Lonely Planet po Tajlandii i przedwonik Wiedza i życie po Wietnamie.

Lubię też opowiadania podróżnicze. Bardzo polecić mogę książkę “Rzeka krwi-Podróż do pękniętego serca Afryki” której autorem jest Tim Butcher. Butcher opisuje swoją niesamowitą podróż wzdłuż rzeki Kongo, poznaje I próbuje zrozumieć Demokratyczną Republikę Kongo. Czytałam ją już pare lat temu ale uważam że jest fenomenalna i chyba niedługo znów po nią siegnę.

Tym czasem teraz czytam ksiąkę pod tytulem “Lecę dalej” Marzeny Filipczak i cóż…nie mogę jej polecić. Może dlatego że to co autorka opisuje wydaje mi się bardzo banalne. Ksiażka składa się z dwóch części, pierwsza opisuje wycieczki autorki odbyte tanimi liniami lotniczymi a druga daje rady jak takie podróże organizować, na co uważać etc. Na razie jestem przy pierwszej części ale czytając każdy kolejny rozdział nie mogę sobię wogóle wyobrazić tych miejsc które autorka opisuje. Tak jak pierwszy rozdział o Fez jest dość udany tak reszta jest wręcz tragiczna. Zadnych zapierających oddech opisów, wątki jednego rodziału którę się  zupełnie nie trzymają siebie, czytelnik nic nie może z tych opisów wywnioskować, nie może sobie tych miejsc wyobrazić.
Czytając rozdiał o podróży do Włoch aż sprawdziałam czy przypadkowo nie ominęłam jakiejś strony gdyż wątki były od siebie tak różne! No a jak można z drugiej strony połączyć opis miasteczka w górach na Sycylji (o którym z chęcią bym się dowiedziała więcej) z karnawałem w Weronie i to wszystko na 2 stronach??? Obawiam się że w momecie gdy dojdę do drugiej części będę miała ochotę porzucić książkę w kąt gdyż stanie się ona jeszcze bardziej banalna dla kogoś kto sam sporo podróżuje tanimi liniami. To nie jest tak że czytam same poważne podróżnicze książki bo z tych bardziej humorystycznych podobała mi się “Czy leci z nami pilot” i seria niemieckich książek o wpadkach podróżniczych, ale te są naprawdę tylko po to by zapchać wolny czas i muszą być traktowane z przymróżeniem oka.
Książka Marzeny Filipczak jak na razie nie przypadła mi jednak do gustu (jej pierwsza książka “Jadę sobie” jako opowieści samotnie podróżującej kobiety wydaje mi się dużo ciekawsza i mniej banalna!).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz